Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CXXXV - Kobiety i inne takie...

41 003  
7   11  
Dzisiejsze wydanie Autentyków dedykowane jest wszystkim, którzy mają w planach zarobkowy wyjazd za granice i potrzebują nieco informacji o tym, ’jak to tam wygląda’. Niezainteresowanie powyższym, poznają Kasię oraz dowiedzą się, dlaczego niektórzy nie mają zamiaru zmieniać stanu cywilnego...

TO TYLKO KILKA KARTEK...


Gwoli ścisłości, gdyby ktokolwiek opowiedziałby mi zdarzenie, jakiego byłem świadkiem dzisiaj, trudno byłoby mi w nie uwierzyć. Ale po kolei (lub po szynach, jak kto woli)... Na korytarzu mamy takie duże ustrojstwo, co to drukuje, kseruje, skanuje, faxy wysyła i temu podobne. Podchodzę do owej machiny piekielnej celem wykonania kopii większego dokumentu. Już jestem przy niej, gdy podbiega nasza zakładowa ’blondi’ i pyta sie, czy może pierwsza skorzystać z ksero, bo się spieszy i potrzebuje tylko kilka kartek.
-Jasne. - odpowiadam - Co mi tam.
Od tego momentu nie jestem pewien, czy to, co zobaczyłem nie powstało jedynie w moim chorym umyśle...
Blondi wkłada (czystą!) kartkę do podajnika, naciska 4 na klawiaturze i... kseruje czystą kartkę!
- Co ty robisz? - pytam przez zaciśnięte gardło.
- Papier mi się skończył w drukarce, a potrzebuję tylko kilka kartek - odpowiada.
Wzięła kartki i poszła. Zamurowało mnie. Przecież mogła wyciągnąć z podajnika albo z ryzy, która stała za urządzeniem - szybko przeleciało mi przez głowę. Ale dlaczego tak?
Nigdy bym nie wpadł na taki sposób. Nawet na kacu.

by plumbum

* * * * *

SZERSZE SPOJRZENIE NA LITERATURE

Oto co może wyniknąć z założenia tematu "TSP" na HP (Hyde Park)...
:realgnostic poproszony o streszczenie "Potopu":
"Kmicic jest warchołem i hulaką, ale poznaje fajną dupę, dostaje w cymbał szablą od kurdupla, zostaje patriotą i Babiniczem, w wyniku czego wysadza szwedulcom kolubrynę. Dupa się wzrusza i zostaje jego łajfą.
End"

by SchyddeUko

* * * * *

BIAŁA ŚMIERĆ

Siedziałem przy barze, obok pewna urocza brunetka zamawiała kawę, jeszcze dalej "siedział" kompletnie zalany, prawie nieprzytomny osobnik.
Brunetka do barmana:
- I dwa razy cukier poproszę.
Zdecydowałem się zagaić:
- No co ty, przecież cukier to biała śmierć.
Na co ożywił się ów nieznajomy, podniósł na nią nieprzytomny wzrok i z pełną powagą oznajmił:
- Sól to biała śmierć. Cukier to skryty morderca...

by Bladerunner

* * * * *

BOLI GO

Opowiadał kumpel od flaszki:
Ksiądz z kolędą zawitał w jego skromne progi, a że przyrost naturalny w kraju marny, więc nagabuje:
- Słuchaj, ja cię chrzciłem, u mnie do pierwszej komunii, do bierzmowania... Powiedz mi chłopie, bo 30-tka na karku u ciebie, co tam ze ślubem u ciebie?
- Proszę księdza... Ale ja się nie mogę żenić... - odpowiedział konfidencjonalnym głosem kumpel.
Matka patrzy zdziwionym wzrokiem, ale nic się nie odzywa.
- Dlaczego? Co się stało? - pyta ksiądz przejęty.
- Bo ja chory jestem...
Matka zaniemówiła, ksiądz przejęty jeszcze bardziej:
- Synu, a cóż Ci...
- Bo proszę księdza, kolano mnie boli. Klękać nie mogę.
Po tych słowach ksiądz wstał i wyszedł bez słowa, a matce kumpla wstyd było się w kościele pokazać przez długi czas.

by orko

* * * * *

WETERYNARIA JEST JEJ PASJĄ

Wprowadzenie:
Mój zwierzostan zawiera między innymi kotkę, która jak większość kotek w marcu, jest od dwóch tygodni z małą przerwą w rui. Jestem w posiadaniu również dwóch kocurów, jednakowoż są wykastrowane i właściwie żadnego wrażenia nie robi na nich wypinająca tyłek kotka.
Biedna kocinka nastawia się i nastawia wydając z siebie wrzaski cierpiącej kobiety, co niestety prowadzi nieuchronnie do tego, że starsza córka (lat 13 prawie że) uśmiecha się znacząco, natomiast młodsza (lat 9 - Zgrozą zwana) domaga się wyjaśnień, dlaczego kotka zachowuje się tak, a nie inaczej. W miarę umiejętności pedagogicznych, staram się wyjaśnić jak najmniej drastycznie. W każdym razie Zgroza przyswoiła sobie, że wypięty tyłek ma cos wspólnego z rują.
Jestem w posiadaniu koleżanki Patrycji, która ma dość charakterystycznie wystający tyłek, wada kręgosłupa taka nazywa się zdaje się lordozą, a efekt taki uzyskiwały kiedyś kobiety wkładając sobie pod kiecki poduszki - znaczy figura taka kiedyś była błogosławieństwem.
Treść właściwa:
Rzeczona Patrycja raczyła mnie nawiedzić celem skorzystania z komputera. Pisała sobie, pisała, w końcu wstała, wyprostowała się i jęknęła trzymając się za kręgosłup. Młoda przygląda się jej i mówi:
- Boli panią kręgosłup?
- Tak Martynko, boli mnie. Wiesz, kręgosłup mam trochę chory...
Na co Zgroza z zatroskaną miną:
- No tak, pewnie ma pani ruję...
Wuefiście już kiedyś wmówiła kastrację... To dziecko mnie wykończy.

by atitta

* * * * *

ROBOTA MUSI BYĆ WYKONANA

W Giermani historia krążąca po wszystkich targach niewolników od Bałtyku do Tyrolu.
Oczekując na możliwość zarobku, nasi rodacy za zachodnią granicą, zbierają się w miejscach zwanych targami, gdzie oczekują na Potencjalnych Pracodawców Od Pracy Wszelakiej.
Pojawił się tam Niemiec, który poszukiwał specjalistów budowlanych. Znalazł czterech, urody okrutnej, budowlańców. Wszelkie negocjacje i objaśnienia odbywały się w języku polsko - niemiecko - migowym (z mocnym akcentem na migowy). W końcu Niemiec zrezygnował z prób komunikacji werbalnej (niewerbalnej też), doszedł widocznie do wniosku, że fachowcy jak zobaczą o co chodzi, to sami będą wiedzieć co dalej.
Dowiózł ich na miejsce gdzie stała spora, obskurna buda z pustaków. Nasi dzielni rodacy, gdy ją zobaczyli, zaczęli się szczerzyć, jak kolby kukurydzy na ukraińskim polu. Niemiec, gdy zobaczył że oni się szczerzą, uczynił to samo. Uznawszy że nie będzie fachowcom przeszkadzał, udał się do innych swoich zajęć. Nasze orły (und sokoły) przystąpiły do fachowej rozbiórki budy. Starannie zdjęli dach i powolutku rozpoczęli demontaż. Skrupulatnie i ostrożnie zdejmowali pustaki, oczyszczali je i układali w schludne pryzmy. Poszło szybciej niż się spodziewali, ukończyli robotę uporządkowali plac i czekali na pracodawcę. Niebawem się pojawił. Ku ich zdziwieniu, kiedy wyszedł z samochodu, coś zaburczał, zakwiczał żałośnie chwycił się za kurtkę i zemdlał. Nasi rodacy byli pod wrażeniem wrażenia, jakie wywarło ich dzieło na pracodawcy. Próba ocucenia przyniosła efekt, jednak ocucony Niemiec zmieniał dziwnie kolorystykę i nadal wydawał odgłosy nieludzkie. I tu się z lekka zaniepokoili... W końcu chwycił jednego z nich za rękę i zaczął ciągnąć za niskie pobliskie ogrodzenie, udali się więc wszyscy za nimi. Za ogrodzeniem leżały: worki z zaprawą, skrzynki, wiadra i narzędzia niezbędne do tynkowania...

by creature

* * * * *

BLISKIE SPOTKANIA TRZECIEGO STOPNIA

Wiecie jaki mam podejście do kierowców MZA, od kiedy jeden z nich zafundował mi swoje ostatnie KzP w życiu...
Ale tak się też składa, że jeden z nich jest również moim kumplem z podstawówki. Spotkałem go dzisiaj i opowiedział mi takie cuś:
Wracam stary po 10 godzinach jazdy na bazę. "Zjazd do zajezdni" się świeci. Napindalam ile fabryka dala. Dojeżdżam do bazy na Stalowej, a tu mi nagle kolo wybiega przed maskę i rozpaczliwie macha ręcyma. Ja w hebel. Pudło się zatrzymało metr przed nim. Wychylam się i krzyczę:
- Człowieku och**ałeś? Przecież bym cię zabił. Co się stało? Czego tak machasz tymi przeszczepami?
Ale widzę gościu coś chyba nie tenteges, bo mars na twarzy, żyłka pierdząca wyszła mu na czoło. Skupił się na napisie i pyta:
- Zyyy...zyyy... chyrrrrrp... zzyyyyjaaaazd do zaaaaaaaajeeezzzzdnii???
- Tak... k**wa gościu! ZJAZD DO ZAJEZDNI!
- Tooo... chyyyyrp... tooo... ZJEEEEEEEEEŻDŻAJ CH**U!

by Misiek666

* * * * *

ROBOTA PALI SIĘ W RĘKACH

Jakiś czas temu mieszkałem w USA - było to za czasów studenckich. Były to tzw. wyjazdy turystyczne, jednak ja, jak i każdy z moich kolegów był turystą pracującym. Największym naszym przeciwnikiem była znajomość języka angielskiego.
Pewnego dnia mój kolega, oczywiście nieznający kompletnie języka, udał się do świeżo załatwionej pracy. Pracodawca pieczołowicie wyjaśniał co trzeba robić, na co mój kolega milcząco przytakiwał głową (chodziło o umycie około 50-ciu okien w fabryce, niestety w jednym z tych okien była wybita szyba, którą trzeba było wybić do końca aby wstawić nowe okno).
Kolega mój dostał do wykonania zadania młotek, szmatkę i płyn do mycia szyb... Zaczął bardzo agresywnie i gdy tylko pracodawca się oddalił, tłukł szyby jedną za drugą. Oddalony o kilkadziesiąt metrów pracodawca zauważył tragedie i natychmiast zaczął krzyczeć i machać rękami, na co mój kolega zareagował jeszcze szybszym biciem pozostałych szyb, myśląc że pracodawca krzyczał na niego, że za wolno pracuje. z około 50-ciu szyb ocalało 10. Dziwne jest to, że nawet nie został zwolniony z pracy, tak rozbawił pracodawcę.

by mikun99

* * * * *

DIALOGI W ZKM

Rzecz dzieje się w autobusie. W autobusie ścisk (godziny szczytu). Na stopniach stoi konkretnych wymiarów niewiasta, za nią facet wagi piórkowej lub niższej. Kobiecina się ogląda i oburzona rzecze:
- Taki mały, a tak się pcha!
Odpowiedź "małego" błyskawiczna:
- Mały, mały, ale jakby ci wsadził, to byś pękła.
Riposta baby jeszcze szybsza:
- Haa! Haa! Chyba ze śmiechu!

by parkowiec

* * * * *

TANIEC Z GWIAZDAMI

Wracam wczoraj z fabryki, no i stoję sobie z koleżanką na przystanku tramweyowym. Po drugiej stronie ulicy, na drugim piętrze, mieszka taki facet, który ma lekkie problemy z głową, objawiające się różnymi dziwnymi zachowaniami. Najczęściej jest to pokrzykiwanie na przechodniów, rzucanie mięsem, wydawanie dziwnych dźwięków.
Najwyraźniej Chuck Norris wykonał na nim KzP, ale w ostatniej chwili zmniejszył siłę uderzenia.
Anyway stoimy sobie z Bożenką i czekamy na tego tramwaya. Gość pojawia się nagle na balkonie i tym razem zaczyna śpiewać jakąś skoczną piosenkę. Wyje jak opętany. Na przystanku mrowie ludzi i wszyscy patrzą na niego i się śmieją. Pan śpiewa coraz głośniej, ...jak Pavarotti po crashteście. Bożena patrzy na mnie i głośno pyta:
- MISIEEK! ZATAŃCZYMYYY?

by Misiek666

* * * * *

POZNAJCIE KASIĘ

Pewnego pięknego weekendu majowego wybraliśmy się nad jezioro poodpoczywać trochę - parafrazując: "...bo gdy tak człek od rana pełza, to weekend spędzić chce wśród gwiazd...".
Uroczy zakątek, chociaż standard raczej kempingowy. Domki z dykty, ściany z papieru itp.
Jako organizator miałem zaszczyt zamieszkać w dwupokojowym przybytku, umownie podzielonym na "salon" i "sypialnię".
Niestety pogoda nie dopisała, więc wieczorami graliśmy u mnie w karty przy pełnym (płynów) cateringu.
Wszyscy - oprócz spragnionego cywilizowanych rozrywek kolegi, który poszedł zawierać znajomości z towarzystwem urzędującym w sąsiedztwie. Kiedy nasza impreza rozkręciła się na dobre, ów kolega powrócił z dumą prezentując zdobycz:
- Chłopaki, to jest Kasia...
I zamknęli się w sypialni.
Mimo powszechnego gwaru docierały do nas szczątkowe odgłosy świadczące o coraz bliższym zawieraniu znajomości. W pewnym momencie, widać blisko finału, przebiło się przez ścianę:
- Zostaw, przestań, mam narzeczonego...
Odpowiedź kolegi, jak zwykle rezolutna, powaliła nas wszystkich na kolana i spowodowała potok równie niewybrednych, co głośnych komentarzy:
- Ale ja nie jestem zazdrosny...
Przecież gol strzelony na wyjeździe liczy się podwójnie...

by Bladerunner

* * * * *

I JAK TU JECHAĆ?

Siedzę sobie w busie, gotowy do wyjazdu z Lublina. Autobusik zapchany bracią studencką, sobotnio – niedzielną, więc upchany do granic możliwości - zajęte wszystkie miejsca siedzące, stojące, wiszące i częściowo leżące.
Tuż przed odjazdem wpada blond dziewczę i radośnie rzuca do kierowcy:
- Weźmie mnie pan jeszcze na stojąco?
Kierowca może by i chętnie, ale w końcu tyle ludzi patrzy...

by guficzek

* * * * *

BILANS SIĘ ZGADZA

Dziadek mój opowiadał mi historię taką:
Zaraz po "wyzwoleniu" na Ziemiach Odzyskanych, w miasteczku pod Opolem, w dzień targowy na rynku,pojawiło się dwóch krasnoarmiejców ze zdobycznym motocyklem (czy to był Sokół, czy Zundapp, tego Dziadek nie uściślił) faktem jest, że bojcy chcieli ów towar upłynnić. Zaraz znalazło się dwóch klientów, którzy przed dokonaniem transakcji chcieli sprzęt przetestować. Tak więc wsiedli obaj i zaczęli kółka (i kółkami) kręcić po placu. Zataczali je coraz to większe i większe, aż w końcu "wiuu!" i "w p**du!". Sołdaci postali, popatrzyli na opadający kurz i po chwili jeden z nich rzekł:
- Jak kupił tak sprzedał.

by Hold42

* * * * *

NAJCENNIEJSZE DOBRA NATURALNE

8.00 rano. Zajęcia z Wiktymologii. Grupa przysypia w ławkach, pani magister niestrudzenie opowiada o tym, jak w zamierzchłych czasach ofiary dochodziły swoich praw. Najpierw była to krwawa zemsta wbrew pozorom nie taka sprawiedliwa - za zamach na zęby w średniowieczu potrafiono pozbawić nie zębów, lecz głowy), a potem wprowadzono instytucję okupu. W tym momencie wyjątkowo radosna prowadząca postanowiła zmobilizować grupę do burzy mózgów i zadała podchwytliwe pytanie:
- A może ktoś z państwa powie w czym początkowo płaciło się okup?
- W kobietach - rzucił śpiący, na ucho nieźle skacowany, głos z sali.
Muszę przyznać, że rozbawiło to nieco odsypiających studentów. Pani mgr odpowiedzi owej nie usłyszała, ale ucieszyła się wyraźnie, że grupa trochę się ożywiła. Spojrzała więc na kolegę, który odpowiadał i poprosiła z uśmiechem:
- Czy może pan powtórzyć?
- Eee... No tak ogólnie to... yyy... w najcenniejszych dobrach naturalnych...
- Tak jest! - podchwyciła uradowana pani mgr - Tak jak pan mówi - w krowach, w tym czym pan tam powiedział i w innym bydle!
Ze studentów jak opary alkoholu uleciały resztki snu...

by partyboy


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 41003x | Komentarzy: 11 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało