Założycielem może zostać każdy... Wystarczy tylko wpaść na genialny pomysł, zrealizować go i osiągnąć przy tym sukces. Prawda, że proste?
Satoshi Nakamoto to postać, która swoją popularność zawdzięcza... swojej niepopularności. Nie wiadomo, kim naprawdę jest twórca bitcoina, najsłynniejszej obecnie kryptowaluty, ani gdzie mieszka. Wiadomo jednak, że posiada milion bitcoinów, co obecnie wyceniane jest na 3,3 miliarda dolarów. Nieźle jak na coś zupełnie z niczego.
William Griffith Wilson, znany jako Bill W., to postać, na którą prędzej czy później natrafiają ci, którzy nieco za mocno polubili picie. Założyciel Anonimowych Alkoholików zrobił wiele dobrego dla milionów ludzi na świecie, samemu jednak przegrawszy ostateczne starcie. Po 37 latach niepicia, na kilka dni przed śmiercią, zażądał, aby podano mu whiskey. A kiedy mu odmówiono, zaczął się awanturować.
Swoistą ciekawostkę stanowi fakt, że jest spora grupa osób, które swoją drogę do wielkiego sukcesu rozpoczęły od... rzucenia szkoły. Tak było między innymi z Dave'em Thomasem, założycielem amerykańskiej sieci fast foodów Wendy’s, który za budowę imperium wziął się po rzuceniu liceum. Thomas tak jednak obawiał się, że jego własne dzieci postanowią pójść w jego ślady (i jak tu powiedzieć „ja w waszym wieku...!”), że – mając 60 lat – wrócił do szkoły i uzyskał tamtejszą maturę.
Niezachwiana wiara w produkty własnej sieci czy może nieskończone wręcz skąpstwo? Trudno powiedzieć – Ingvar Kamprad, założyciel sieci Ikea, zasłynął jako jeden z najbardziej oszczędnych miliarderów. Każdą kartkę kazał zapisywać obustronnie (co oczywiście słuszne), a w podróżach służbowych nigdy nie chodził do restauracji. Zaglądał do najbliższej Ikei i raczył się klopsikami. Gdy na ceremonię wręczenia nagrody dla biznesmena roku przyjechał miejskim autobusem, początkowo nie chciano go wpuścić – uznano, że ktoś się pod niego podszywa, bo miliarderzy jeżdżą limuzynami, nie autobusami.
Walka z niemieckimi gigantami nigdy nie jest łatwa – nie tylko dla polskich, ale także amerykańskich przedsiębiorców. Niemieckie przedsiębiorstwa chemiczne handlujące bromem były przez pewien czas w zmowie, chcąc wypchnąć z amerykańskiego rynku należące do Herberta Dowa Dow Chemical. W tym celu sprzedawali produkt w USA po znacznie zaniżonej cenie, narażając się na straty. Nie przewidzieli tylko jednego – że nabywcą będzie sam Dow, który kupował od nich ogromne ilości bromu, by następnie... za znacznie wyższą cenę odsprzedawać go im z powrotem w Niemczech.
Droga „od pucybuta do milionera” nie jest łatwa... a przynajmniej na pewno jest znacznie trudniejsza niż podróż w przeciwnym kierunku. Przekonał się o tym Louis Chevrolet, założyciel firmy produkującej choćby takie legendy jak Camaro czy Corvette. Uzdolniony kierowca wyścigowy zaszedł na sam szczyt, tworząc wraz ze wspólnikiem doskonale prosperujące przedsiębiorstwo, by następnie stracić wszystkie udziały i zostać z niczym. Przez ostatnie lata życia pracował jako mechanik... w serwisie Chevroleta. Zmarł bez grosza przy duszy.
Chip Wilson to Kanadyjczyk z pochodzenia, założyciel marki Lululemon produkującej odzież sportową. Zamiast typowo kanadyjskiej grzeczności, przy wybieraniu nazwy dla swojej firmy kierował się raczej polską złośliwością. Stwierdził bowiem, że zabawnie będzie obserwować, jak z wymową borykają się Japończycy. Podczas II wojny światowej popularność zdobyło hasło „lollapalooza”, którym Amerykanie „testowali” obcych żołnierzy. Jeśli ci w miejscu „l” wymawiali „r”, znaczyło to, że to Japończycy... i że można strzelać. Zresztą nie była to jedyna kontrowersja, którą zasłynął Wilson. Najwyraźniej w branży odzieżowej to najłatwiejsza droga do sukcesu.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą