Na tym niemieckim festiwalu muzyki metalowej potrafią zadbać o uczestników!

Dziś w "Zatrzymanych..." między innymi upiory w operze, wspomnienia Ałły Pugaczowej oraz "seryjny zabójca" G. Martin w młodości.

#1. Matka przytula syna, radzieckiego żołnierza, który właśnie przekroczył granicę sowiecko-afgańską. Termez, 21 maja 1988 r.

Kolejna porcja przemyśleń spod prysznica...

Festiwal Wacken Open Air odbywa się nieprzerwanie od 1990 roku w miejscowości Wacken, niedaleko granicy niemiecko-duńskiej. Na to wydarzenie zjeżdżają się fani muzyki metalowej z całego świata. W zeszłym roku na koncertach bawiło się ponad 60 tysięcy ludzi. W tym roku, aby uprzyjemnić i uatrakcyjnić melomanom zabawę, Niemcy podprowadzili im rurę. Zgadnijcie po co?

#1.

Organizatorzy Wacken Open Air doszli do wniosku, że nie ma sensu nieustannie dowozić piwa wiecznie spragnionym uczestnikom festiwalu. Powoduje to problemy natury logistycznej, problemy z bezpieczeństwem oraz niszczona jest murawa, po której jeżdżą ciężarówki ze złocistym trunkiem. Poza tym ludziska niepotrzebnie się denerwują, gdy barmani muszą przerwać polewanie, by wymienić beczki.

#2.

Poprowadzili więc 7-kilometrowy rurociąg, którym około 400 tysięcy litrów piwa popłynie prościutko do dystrybutorów. Rurociąg ten znajduje się 80 centymetrów pod ziemią, wszystko po to, aby "metalowcy" otrzymywali piwo takie, jakie tygryski lubią najbardziej, a więc zimne.
Ciśnienie oraz przepustowość rurociągu gwarantuje transfer 6 piw na sekundę (!)

#3.

Całość inwestycji związana z przesyłem browara na odległość będzie kosztowała organizatorów około miliona euro. Czego to się jednak nie robi dla miłośników muzyki metalowej...