Magdalena Samozwaniec:
Dużo ludzi nie wie co robić z czasem. Czas z ludźmi nie ma tego kłopotu.
♦
Mężczyźni powinni kobietom jak najczęściej mówić komplementy. Kosztują o wiele mniej niż kwiaty, a sprawiają im tę samą przyjemność.
♦
Pycha to czasem samoobrona ludzi, których nikt nie pochwali.
♦
Można być zabawnym, ale nie należy być śmiesznym.
♦
Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem.
♦
Jesteśmy dobrzy dla drugich, aby się sobie więcej podobać.
internet
Henryk Talar (...) Pierwsze podejście do krakowskiej PWST spaliłem. Po egzaminie usłyszałem, żebym raczej dał sobie spokój z tymi marzeniami o aktorstwie. Bo "nie ten głos, nie ten wzrost i nie ten, niestety, talent". Wtedy, w 1965 roku, nie zgadzałem się z tą opinią, ale zgadzam się z nią dzisiaj. Myślę, że jednak ta diagnoza była prawdziwa. Niepozorny, nierzucający się w oczy kurdupel, grający w rezerwie rezerwy Klubu Piłkarskiego KS Beskid Bielsko-Biała wyłącznie na pozycji zwolnionej przez kontuzjowanych kolegów.
Pamiętam, ile serdecznego śmiechu wywołało w domu moje pierwsze wyznanie, że chcę być aktorem. Mama była tym wyborem zdruzgotana.
Miałem meszty, czyli lekkie pantofle na gołych stopach, krawat na gumce i garnitur na co najmniej pięć lat noszenia. Koledzy mówili, że to pogrzebowy, po starszym bracie. Była jeszcze płócienna torba uszyta przez mamę i wyliczona co do grosza gotówka na bilet PKP do Krakowa i z powrotem.
Najmniej pamiętam, co przygotowałem na egzamin. Zapewne było to coś patriotycznego. Zająłem 13. miejsce, a przyjęto 11 delikwentów. Od tamtej pory omijam trzynastkę. Wojtek Pszoniak mówi, że nie mogli mnie przyjąć, bo on zdawał cztery razy i musieli przyjąć jego.
(...) przechodząc niby to przypadkowo obok Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, natknąłem się na jego dyrektora, Mieczysława Górkiewicza. Zapytał mnie, czy chcę zostać w tym teatrze maszynistą, a ja zrozumiałem "artystą".
Czyściłem buty artystom, biegałem po sporty albo giewonty. W zamian mogłem ich podglądać na scenie. Któregoś wieczoru, po uprzątnięciu sceny z rekwizytów i dekoracji, zmęczony przysnąłem na widowni. Obudziłem się po północy i daję słowo, że słyszałem śmiejące się chyba ze mnie teatralne duchy. Nie przestraszyłem się ich. Pozwoliłem sobie na wyznanie, że "jak mnie przyjmiecie jako aktora, gotów jestem nawet grać za darmo". Na szczęście nikt nie żąda dziś ode mnie dotrzymania tego zbyt pochopnie rzuconego słowa.
A po rocznej edukacji w tym teatrze na stanowisku maszynisty, czyli pracownika technicznego, za drugim podejściem dostałem się do krakowskiej PWST.
Weekend.Gazeta
Matematyk Stefan Banach był sławny na całym świecie ze swoich osiągnięć naukowych, a nie miał doktoratu. Żeby uzyskać stopień naukowy doktora należało złożyć pracę doktorską oraz zdać egzamin przed specjalną komisją. Z tym pierwszym nie było problemu - wystarczyło zebrać jego prace naukowe. Poważnym problemem był jednak ów egzamin, bowiem Banachowi absolutnie nie chciało się go zdawać. Dlatego władze Wydziału Matematycznego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie wymyśliły fortel. Wiedząc, że Banach był entuzjastą dyskusji naukowych, koledzy poinformowali go, że w sekretariacie jest grupa matematyków z Warszawy, która chciałaby przedyskutować z nim kilka problemów matematycznych i on na pewno będzie mógł im pomóc. Banach zapalił się, przybył na spotkanie i ochoczo odpowiadał na pytania. Następnego dnia dowiedział się ze zdziwieniem, że znakomicie zdał egzamin doktorski.
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
aktorzy na tle historii (fb)
Dużo ludzi nie wie co robić z czasem. Czas z ludźmi nie ma tego kłopotu.
♦
Mężczyźni powinni kobietom jak najczęściej mówić komplementy. Kosztują o wiele mniej niż kwiaty, a sprawiają im tę samą przyjemność.
♦
Pycha to czasem samoobrona ludzi, których nikt nie pochwali.
♦
Można być zabawnym, ale nie należy być śmiesznym.
♦
Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem.
♦
Jesteśmy dobrzy dla drugich, aby się sobie więcej podobać.
internet
Henryk Talar (...) Pierwsze podejście do krakowskiej PWST spaliłem. Po egzaminie usłyszałem, żebym raczej dał sobie spokój z tymi marzeniami o aktorstwie. Bo "nie ten głos, nie ten wzrost i nie ten, niestety, talent". Wtedy, w 1965 roku, nie zgadzałem się z tą opinią, ale zgadzam się z nią dzisiaj. Myślę, że jednak ta diagnoza była prawdziwa. Niepozorny, nierzucający się w oczy kurdupel, grający w rezerwie rezerwy Klubu Piłkarskiego KS Beskid Bielsko-Biała wyłącznie na pozycji zwolnionej przez kontuzjowanych kolegów.
Pamiętam, ile serdecznego śmiechu wywołało w domu moje pierwsze wyznanie, że chcę być aktorem. Mama była tym wyborem zdruzgotana.
Miałem meszty, czyli lekkie pantofle na gołych stopach, krawat na gumce i garnitur na co najmniej pięć lat noszenia. Koledzy mówili, że to pogrzebowy, po starszym bracie. Była jeszcze płócienna torba uszyta przez mamę i wyliczona co do grosza gotówka na bilet PKP do Krakowa i z powrotem.
Najmniej pamiętam, co przygotowałem na egzamin. Zapewne było to coś patriotycznego. Zająłem 13. miejsce, a przyjęto 11 delikwentów. Od tamtej pory omijam trzynastkę. Wojtek Pszoniak mówi, że nie mogli mnie przyjąć, bo on zdawał cztery razy i musieli przyjąć jego.
(...) przechodząc niby to przypadkowo obok Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, natknąłem się na jego dyrektora, Mieczysława Górkiewicza. Zapytał mnie, czy chcę zostać w tym teatrze maszynistą, a ja zrozumiałem "artystą".
Czyściłem buty artystom, biegałem po sporty albo giewonty. W zamian mogłem ich podglądać na scenie. Któregoś wieczoru, po uprzątnięciu sceny z rekwizytów i dekoracji, zmęczony przysnąłem na widowni. Obudziłem się po północy i daję słowo, że słyszałem śmiejące się chyba ze mnie teatralne duchy. Nie przestraszyłem się ich. Pozwoliłem sobie na wyznanie, że "jak mnie przyjmiecie jako aktora, gotów jestem nawet grać za darmo". Na szczęście nikt nie żąda dziś ode mnie dotrzymania tego zbyt pochopnie rzuconego słowa.
A po rocznej edukacji w tym teatrze na stanowisku maszynisty, czyli pracownika technicznego, za drugim podejściem dostałem się do krakowskiej PWST.
Weekend.Gazeta
Matematyk Stefan Banach był sławny na całym świecie ze swoich osiągnięć naukowych, a nie miał doktoratu. Żeby uzyskać stopień naukowy doktora należało złożyć pracę doktorską oraz zdać egzamin przed specjalną komisją. Z tym pierwszym nie było problemu - wystarczyło zebrać jego prace naukowe. Poważnym problemem był jednak ów egzamin, bowiem Banachowi absolutnie nie chciało się go zdawać. Dlatego władze Wydziału Matematycznego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie wymyśliły fortel. Wiedząc, że Banach był entuzjastą dyskusji naukowych, koledzy poinformowali go, że w sekretariacie jest grupa matematyków z Warszawy, która chciałaby przedyskutować z nim kilka problemów matematycznych i on na pewno będzie mógł im pomóc. Banach zapalił się, przybył na spotkanie i ochoczo odpowiadał na pytania. Następnego dnia dowiedział się ze zdziwieniem, że znakomicie zdał egzamin doktorski.
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
aktorzy na tle historii (fb)