Danuta wraca ze sklepu, gdzie pracuje do dwudziestej drugiej. Spieszy się, ponieważ porośnięty krzewami i pojedynczymi drzewami teren starej cegielni nie należy do najprzyjemniejszych. Nagle słyszy trzask łamanych gałęzi, a po chwili sapanie i obleśne mlaskanie. Po gumiakach, watowanej kurtce i czapce uszatce poznaje sąsiada. To Pankracy, jej cichy wielbiciel wybiegł na spotkanie.