bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa
Debil
16 kwietnia 2015
Wbiegł w podskokach i to dosłownie. Włos rozwiany,oczy błyszczące i wysapał: - Prezerwatywy proszę. - O, tu są wszystkie, jake mam. To które dać? - Wszystko jedno. Podałam mu te, które klienci wybierają najczęściej. Zapłacił i wybiegł nie czekając na resztę. Wrócił po kilku minutach. - Te chciałem oddać. Jakieś inne. O! Smakowe pani ma! - Nooo, jak pan widzi: truskawkowe. - W zasadzie to są zapachowe, nie smakowe, ale co tam, spróbują, to się dowiedzą. - A smaczne? - Wie pan, nie powiem, nie próbowałam. - To... możeee... - widać, jak bardzo mu się spieszy i jak ciąży mu ogrom tej decyzji. - Truskawkowe! Zapłacił, tym razem wziął resztę i wybiegł. Byłam szczerze zdziwiona widząc go po raz trzeci. - Ma... te... no... uczulenie ma - wysapał - na truskawki. - Powiem szczerze, że nie wiem, czy środki, których tam użyto uczulają. No to niech pan może weźmie te - podaję inne. Chwycił, zapłacił, wziął resztę i wyszedł. Chyba nie miał siły biec. Kilka minut później do kiosku weszła niska,korpulentna blondynka. Położyła na ladzie paczkę prezerwatyw: - Tutaj u pani przed chwilą był mój kolega i kupił to. - Taaak? - I chcę je oddać. Już nie będą potrzebne. - Może zechce pani zatrzymać... na przyszłość? - Nie! Debil!!! Gum nie umie kupić, to się nie będziemy ruchać! Pani mi za to da Dużego Lotka na chybił - trafił. Dwa zakłady.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą