Komplementy od własnego faceta, to rzecz prawie najfajniejsza pod słońcem. No właśnie prawie. Dziś się zajmiemy tym prawie. A także dowiemy się o pozycji na Mojżesza.
Tytułem wstępu musze zaznaczyć że mój [M]isiak chyba postawił sobie za punkt honoru cotygodniowe pojawienie się na Monsterze... spotkaliśmy się zwyczajowo we wtorek już po obowiązkowej lekturze i po krótkiej dyskusji wynikły takie oto kwiatki:
[M] - Znowu wrzuciłaś mnie na Monstera...
[Ja] - No tak... Jesteś wredny to wrzucam.
[M] - Ok ok ale czemu Misiak?! Jak to w ogóle brzmi?! Ja rozumiem Miś... ale Misiak?! Czuję się upodlony.
Parę minut później udało mi się wyżej wymienionego Misiaka namówić na drapanie po pleckach które uwielbiam, a że jestem dość szczupła to żeberka można policzyć. Kiedy tak przy drapaniu palce mu po nich przeskakiwały słychać było coś jakby echo i kontynuując zeszłotygodniowe zgryźliwości Misiak nie mógł sobie darować kwitując ten dźwięk stwierdzeniem:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą