Szukaj Pokaż menu

Takich współpracowników nie życzymy nawet najgorszemu wrogowi

48 557  
218   76  
Współpracowników się nie wybiera. Trzeba mieć więc nadzieję, że trafimy na kogoś przyzwoitego. Tym tutaj niestety się nie udało, więc dzielą się z nami swoimi mało przyjemnymi historiami.

Kapuściane głowy w policji – Fotografie w stylu: Co tu się odwaliło?

33 652  
153   26  
Cały czas badamy to gzie jest granica tego, co ludzie jeszcze mogą odwalić. I cały czas jest ona przesuwana coraz bardziej.

Oto dlaczego nigdy nie powinieneś organizować imprezy u siebie

31 931  
145   37  
Już zaraz Sylwester, więc internauci na FP „CHPD” dzielą się swoimi wspomnieniami i dobrymi radami z udanych i mniej udanych imprez.
gallery_1703839035_192511.jpg

#1.

Pod wpływem alko nigdy nie siadaj na brzegu wanny.

#2.

Rozwaliłam rękę na padzie do PlayStation - grałam pierwszy raz w życiu, kilka godzin - takie emocje, tyle siły.
Ręka uszkodzona chyba już na wieki wieków, minęło jakoś 3 lata i co jakiś czas się odzywa.
To jakieś mięśnie przy kciuku.

#3.

Zaprosiłam kilkoro znajomych na domówkę i handmade sushi. Po zmieszaniu piwa, rumu i szampana zaczęłam kozaczyć i założyłam się z kolegą, że zrobię jaskółkę. Wylądowałam na biurku, ostro obijając sobie plecy. Jeszcze tej samej nocy wylądowałam na podłodze w łazience, zdzierając zasłonkę prysznicową i wpadłam na lustro w przedpokoju u mojej 80-letniej sąsiadki, której poszłam złożyć noworoczne życzenia. Nazajutrz obudziłam się nie dość, że z kacem stulecia, to jeszcze mocno potłuczona. Sushi nie tknęłam przez kolejne kilka lat.
gallery_1703839035_415262.jpg

#4.

Organizowałam imprezy w domu rodzinnym dla swoich znajomych, a znaczące braki w barku bez mrugnięcia okiem zwalałam na 10 lat starszego brata.

#5.

Wieki temu byłem na imprezie u znajomych. Jak to ja – „za młodu” miałem problemy z dawkowaniem sobie alkoholu, więc odpadłem na łóżku i poszedłem w kimę. Po jakimś czasie znajomy rzucił na mnie martwego ptasznika. O tyle dobrze, że instynktownie przewróciłem się na bok i rzygnąłem. Gorzej, że na drodze mojego rzyga był otwarty komputer stacjonarny, więc zarzygałem bebechy komputera.

#6.

Zrobiłam kiedyś sylwestra w studenckim mieszkaniu, zaprosiłam znajomych, z których jeden przyprowadził jeszcze kolegę, dotąd mi nieznanego. Nigdy nie zapomnę tego piorunującego widoku, kiedy weszłam do łazienki i zastałam tego nowopoznanego kolegę haftujacego do umywalki i tego kumpla, który go przyprowadził i czuł się odpowiedzialny za sytuację, więc własnymi gołymi ręcyma przenosił pieczołowicie te wytwory do kibelka. Cóż, do dziś podziwiam to poświęcenie.

#7.

Zasnęłam na 18nastce koleżanki. Rano nas wykurzyli jej rodzice bo rozwaliliśmy kibel (dosłownie cała muszla pękła i wszędzie była woda), więc z kolegami poszliśmy grać na gitarze bo brakowało nam drobnych do piwa, a jeszcze nam było mało. Dopiero jak otworzyli galerię i poszłam do toalety zorientowałam się, że ciągle chodziłam z wielkim kuta*em narysowanym na policzku...
Tak więc lepiej na bibach nie spać.

gallery_1703839035_117514.jpg

#8.

Byłem kiedyś na grubej imprezie u kuzynki i spiłem się okrutnie. Rano wracaliśmy autem i w sumie było by ok, gdyby nie to, że szyba zamarzała. Chłopak kuzynki puścił jak gdyby nigdy nic spryskiwacz, który był na alko. Wtedy organizm szybko sobie przypomniał co przedawkował dzień wcześnie.

#9.

Nie no. Pierwsza zasada domówki to żeby nie odbywała się u ciebie. Zjeżdżanie rowerem po schodach. Wojna magów na podwórku z użyciem rzymskich ogni. Większość tych akcji z radosnych studenckich czasów już wyparłam ze świadomości.

#10.

Moja starsza siostra zrobiła kiedyś sylwestra w domu, ja byłam gdzieś indziej. Kiedy wróciłam nad ranem głodna jak wilk (zawsze tak mam po piciu ) zauważyłam, że zostawili mi cały wielki talerz spaghetti. Oczywiście go wrąbałam i poszłam spać. Rano siostra pyta gdzie to spaghetti, no to podziękowałam, bo bardzo smaczne było. Zabiła mnie śmiechem. To były resztki ze wszystkich talerzy na imprezie.

gallery_1703839035_752630.jpg

#11.

Impreza służbowa za starych dobrych czasów. Wyjazdowa. Kolega nabrał zbyt szybkiego tempa, które go pokonało. Leży na łóżku i go szarpie. No to my dobrzy koledzy postawiliśmy mu przy łóżku kosz na śmieci, żeby nie zarzygał pokoju hotelowego. Ale, że kosza już nie było, a impreza w toku, to mu tam wrzucaliśmy to skórki po bananach, to korki od wina, czasem gałązki po winogronach. Ranek, a właściwie południe przywitał nas widokiem: siedzi ten kolega, w objęciach trzyma ten kosz i stwierdza: ja pier...lę, co ja k...a żarłem? Mam nadzieję, że już wszystko wyrzygałem.

#12.

Eks nasikał po pijaku mojemu tacie do akwarium… wszystkie rybki R.I.P do góry brzuszkami…

#13.

Po imprezie chciałam umyć włosy. Obudziłam się nad ranem, w łazience, na podłodze, z suszarka w ręku i z głową na kociej wycieraczce. Oczywiście moje cat eye zamieniło się w panda eye. Na głowie zamiast pięknych loków bliżej nieokreślone czupiradło.

gallery_1703839035_103832.jpg

#14.

Kiedyś organizowałam z bratem Sylwestra. Poprosiliśmy znajomych o przyniesienie frytek mrożonych do szamy. O zgrozo, mamy kochanych przyjaciół i KAŻDY z nich przyniósł po 2-4kg. Oczywiście, że nie zmieściły się do zamrażalnika... Ale na zewnątrz mróz, to fryty powędrowały na zaspę śnieżną pod drzwiami. W nocy spadł śnieg, i dzień później... i kolejny dzień. I tak oto o frytkach każdy zapomniał. Przypomnieliśmy sobie o nich podczas roztopów.

#15.

Mój mąż był kiedyś z kolegami na imprezie. Jeden z nich schlał się okrutnie. Podjeżdżają pod jego dom, budzą go, a on spanikowany, bo nagle paraliżu nóg dostał, że nie może chodzić. Okazało się, że po prostu pasa bezpieczeństwa nie odpiął i to dlatego nie był w stanie wysiąść z auta. Wypominają mu to do dziś.

#16.

Sylwester na początku studiów, koszmar, nie zapomnę go nigdy. Impreza gdy właściwie każdy jakoś wymiotował. Ale nikt się nie zatruł jedzeniem. Weszłam do łazienki, okazało się że do muszli już ktoś rzyga. Obok wanna, na niej przewieszonych dwóch typów. I nagle wpadł trzeci, na oślep poleciał do wanny. Z barku wolnych miejsc wymiotował jednemu z tych gości na głowę. To był jakiś niekończący się koszmar, wszędzie rzygi. Jak kiepski remake scen z Egzorcysty.
Wymiotował nawet pies!
Na szczęście nie u mnie w domu.
145
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Kapuściane głowy w policji – Fotografie w stylu: Co tu się odwaliło?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu 12 rzeczy istotnych dla introwertyków, które innym pomogą lepiej ich zrozumieć
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu 12 anegdot z pracy polskiego adwokata
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Wielopak Weekendowy - Co byś zabrał na bezludną wyspę?
Przejdź do artykułu Co tak naprawdę robią kobiety, gdy „idą się odświeżyć”

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą