W dzisiejszym odcinku:
- Amerykańscy żołnierze w Bolesławcu pobili się z Polakami
- W Gdańsku uczono dzieci, jak przyjmować narkotyki
- Policja siłą usunęła aktywistkę spod pomnika smoleńskiego, bo ta złożyła u jego stóp kontrowersyjny wieniec
- Oskar Szafarowicz został zatrudniony w PKO BP
- Marszałek Witek uważa, że specjalne traktowanie jej męża nie miało wpływu na pracę szpitala
W ubiegłą sobotę w centrum Bolesławca doszło do pewnej
nieprzyjemnej sytuacji. Chodzi o przepychankę między stacjonującymi w okolicy
amerykańskimi żołnierzami a imprezowiczami z Polski. Amerykanie nie pełnili w
tamtym momencie służby, a również zajęci byli imprezowymi sprawami.
Wedle świadków wydarzenia, w nocy z soboty na niedzielę grupa Amerykanów przechadzała się po centrum Bolesławca. Ewidentnie wcześniej było
coś pite, ponieważ zachowywali się dość głośno i słychać było angielską mowę. Wśród Amerykanów znajdowała się kobieta, która głośno płakała i krzyczała. Kiedy do
całej tej ekipy podeszła grupa Polaków, wywiązał się międzynarodowy konflikt.
https://youtu.be/7pzkWIk2ipUKobieta rzuciła się w ramiona jednemu z Polaków, co najwyraźniej
nie spodobało się Amerykanom. Świadek nagrywający całe zdarzenie stwierdził, iż
policja została wezwana już dobre 10 minut temu, jednak na miejscu nadal nikt
się nie zjawił. Świadek podkreśla, iż wie, że w okolicy krąży jeden z patroli,
mimo to nikt nie kwapi się, aby interweniować.
Wiedzą, że to Amerykanie i nie przyjadą – twierdzi świadek.
W końcu dochodzi do kolejnego zgłoszenia, które tym razem
okazało się skuteczne. Patrol zjawił się na miejscu i załagodził konflikt. Na
końcu nagrania widać, jak do świadka podchodzi jeden z przybyszów z dalekiej Ameryki
i grozi świadkowi, aby nie publikował nagrania w sieci.
1 kwietnia, w sobotę wieczorem, żołnierze amerykańscy, w tym
co najmniej 5 mężczyzn i 1 kobieta z armii amerykańskiej, brali udział w
incydencie na rynku w Bolesławcu. Żołnierze amerykańscy byli widziani podczas
interwencji prowadzonej przez funkcjonariuszy bolesławieckiej policji.
Żołnierze przebywali wcześniej w lokalu w Bolesławcu, w którym serwowano
alkohol. Żołnierze biorący udział w tym incydencie nie pochodzili z bazy
wojskowej w Bolesławcu, stacjonują w Trzebieniu. Żołnierze amerykańscy biorący
udział w incydencie zostali objęci ograniczeniami do czasu zakończenia
dochodzenia – głosi oświadczenie dowództwa amerykańskich żołnierzy.
Policja twierdzi, iż pięć osób zostało ukaranych mandatem za
zakłócanie porządku publicznego i zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Nie
stwierdzono jednak popełnienia przestępstwa.
W połowie marca bieżącego roku w Gdańsku organizowane były
Dni Mózgu. 13. edycja mogła się odbyć za sprawą Uniwersytetu Gdańskiego oraz
Centrum Hevelianum. W organizację zaangażowana była również Społeczna
Inicjatywa Narkopolityki. Po czasie okazało się, iż był to nie najlepszy partner,
jeśli chodzi o współpracę.
Z całego wydarzenia wyniknął mały skandal, bowiem okazało
się, że na ulotkach rozdawanych z okazji
Dnia Mózgu – wydarzenia skierowanego
przede wszystkim do dzieci i młodzieży – znajdowała się „instrukcja zażywania
narkotyków”.
Nie trzeba chyba wskazywać palcem, kto był za to
odpowiedzialny. Oczywiście była to sprawka Społecznej Inicjatywy Narkopolityki,
a skandal urósł do takiej rangi, iż zainteresowali się nim radni Prawa i
Sprawiedliwości z Gdańska.
Niestety zabrakło czujności organizatorom i faktycznie
doszło do tego, że Społeczna Inicjatywa Narkopolityki, dodajmy, działająca
legalnie i współpracująca m.in. z samorządami, dystrybuowała kontrowersyjne
ulotki na terenie uczelni. Z naszej wiedzy wynika, że nie były to jednak ulotki
zachęcające w jakichkolwiek sposób do zażywania narkotyków. Były tam m.in.
informacje o tym, jak się zachować, kiedy zatrzyma cię policja, niemniej te
ulotki nie powinny się znaleźć w rękach tych dzieci, zgadzam się z tym jak
najbardziej – twierdzi rzeczniczka Uniwersytetu Gdańskiego.
Sprawą zainteresowała się również policja, która wszczęła
postępowanie z tytułu łamania artykułu 58 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Zdaniem stróżów prawa doszło do nakłaniania do zażywania środków odurzających.
Z profilu UG oczywiście zniknęły wszelkie materiały
reklamowe, które wzbudzały tak duże kontrowersje. Głos w sprawie zabrali
również przedstawiciele Społecznej Inicjatywy Narkopolityki. Ich zdaniem nie
miało tu miejsca nakłanianie czy instruktaż w kwestii zażywania środków odurzających,
a jedynie informowanie o potencjalnych zagrożeniach wynikających z przyjmowania
takich substancji.
W ostatni poniedziałek obchodzona była 13. rocznica
katastrofy smoleńskiej. Pod pomnikiem smoleńskim standardowo obecni byli: policjanci,
aktywiści oraz wszelkiej maści delegacje – w tym delegacja rządowa składająca
się m.in. z prezesa Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego.
Nie obyło się również bez pewnej dozy kontrowersji, które przez
każdą ze stron opisywane były w nieco inny sposób. Na miejscu obecni byli
oczywiście reporterzy – w tym przedstawiciele
Polsat News. Dziennikarze twierdzą, że w pewnym momencie zauważyli jakąś przepychankę
pod pomnikiem. Policja powaliła kilka osób, a jedna z nich została wyniesiona
przez funkcjonariuszy. Po czasie okazało się, że była to znana wszystkim
aktywistka Babcia Kasia.
Protestująca grupa składająca się z działaczy Komitetu
Obrony Demokracji i samej Babci Kasi obecna była na miejscu od samego rana.
Zgromadzeni wykrzykiwali hasła obwiniające Lecha Kaczyńskiego o całą
katastrofę. Wedle działaczy to właśnie ówczesny prezydent nakazał pilotom
lądować, ignorując wszelkie procedury i całe niebezpieczeństwo.
Działacze złożyli pod pomnikiem smoleńskim wieniec, na
którym napisane było, że wszystko to wina Lecha Kaczyńskiego. No i chyba tego
było już za wiele. Dodatkowo o godzinie 12 miała przybyć rządowa delegacja
składająca się m.in. z premiera Morawieckiego i prezesa Kaczyńskiego, więc
postanowiono zaprowadzić na miejscu porządek. To oczywiście nie spodobało się
działaczom, wobec których ostatecznie policja użyła siły, a samą Babcię Kasię
wyniesiono na rękach.
Swoją wersję przedstawił również dobrze znany wszystkim
Oskar Szfarowicz (ten od Okiem Młodych na TikToku i całej tej PiS-owskiej
propagandy):
Jak było naprawdę?
Wulgarna persona, mieniąca się „Babcią Kasią” w otoczeniu
kilkuosobowej świty z KODu, od samego rana stali na Placu Piłsudskiego.
Gdy po porannej mszy przyszedłem oddać cześć ofiarom zamachu
smoleńskiego, w tym śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, zostałem przez tę
grupę zaczepiony i opisany poezją kloaczną („Pisowski śmieć”, „Oskarek
PiSdzielców gwiazdorek”; „Oskarek kanalia PiSjugend” itp.). Życzyłem jednak
radości ze Zmartwychwstania Chrystusa oraz życzliwości i miłości wobec bliźnich
🙏♥️
W momencie, gdy wieńce składała delegacja z Prezesem
Kaczyńskim, Premierem Morawieckim czy Wicepremierem Błaszczekiem (o 12.00)
opozycyjne grono urządziło kolejny wulgarny happening i blokadę dojścia do
pomnika. Zgodnie z prawem i z wyjątkową wręcz kulturą oraz stalowymi nerwami policjantów, „Babcia Kasia”
została przeniesiona nieco dalej, by nie zakłócać porządku publicznego.
I oczywiście jak co dzień perfekcyjnie odgrywa rolę
męczennicy, bohaterki „Faktów” TVN o 19.00 a nadzwyczajna kasta szykuje już
urzędowy papier na wydrukowanie wyroku ws. odszkodowania.
Skoro już przy Szafarowiczu jesteśmy, to grzechem byłoby nie
wspomnieć o jego nowym miejscu pracy. Dopiero co media obiegła informacja o
zatrudnieniu go w rządowych strukturach w Krajowym Zasobie Nieruchomości, a już
teraz docierają informacje, jakoby zmienił posadę na nieco lepszą – w
kontrolowanym przez państwo banku PKO BP.
Szafarowicz objął tam stanowisko specjalisty w obszarze „prezesa
zarządu, pionie zarządzania personelem, w biurze zarządzania wartością
pracownika, w zespole planowania i sprawozdawczości”. Wedle ustaleń
dziennikarzy WP młody działacz PiS-u ma zajmować się
pozyskiwaniem młodych pracowników – cokolwiek to oznacza.
Nikt nie chce komentować całej sprawy. Sam Szafarowicz na
telefon od dziennikarzy odmówił komentarza i życzył wesołych świąt. Z kolei
biuro prasowe PKO BP stwierdziło, iż nie komentują spraw kadrowych.
Wszystkie informacje są jednak pewne i sprawdzone, bowiem
Szfarowicz zniknął z listy płac Krajowego Zasobu Nieruchomości, a pojawił się
na analogicznej liście banku PKO BP.
Tak się robi karierę w naszym kraju.
Cały internet w ostatnim czasie obiegła informacja
dotycząca męża Elżbiety Witek (marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej), który rzekomo
zajmuje miejsce na OIOM-ie w szpitalu w Legnicy, pomimo jego stanu, który
miejsca na oddziale intensywnej terapii wcale nie wymaga.
Cała sprawa zaczęła się od zawiadomienia córki pacjentki
Jaworskiego Centrum Medycznego w Jaworze. Jej zdaniem matka czekała 8 dni na
miejsce na OIOM-ie w Legnicy, ale się nie doczekała, w wyniku czego zmarła.
Córka uważa, iż mąż Elżbiety Witek zajmuje bezprawnie miejsce w szpitalu. Mamy
tu więc do czynienia z przekroczeniem uprawnień i wykorzystaniem zależności
służbowej.
Na oddziale intensywnej terapii w Legnicy od ponad roku
przebywa Stanisław Witek, mąż Marszałek Elżbiety Witek. [...] Dowiedziałam się,
że Stanisław Witek w stanie wegetatywnym przebywa kilkanaście miesięcy na
oddziale intensywnej terapii, choć powinien być już od dawna objęty leczeniem
paliatywnym. [...] Celem oddziałów intensywnej terapii jest ratowanie życia, a
nie podtrzymywanie funkcji życiowych przez lata, a niestety z takim działaniem
mamy do czynienia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Uprzywilejowanie i
dyskryminacja pacjentów, poprzez wykorzystywanie jakichkolwiek zależności
służbowych lub osobowych, odbywa się kosztem życia i zdrowia zwykłych ludzi.
Moja mama czekała na miejsce na oddziale intensywnej terapii w Legnicy osiem
dni, jak zresztą wiele innych osób z oddziału wewnętrznego szpitala w Legnicy –
czytamy w zawiadomieniu.
Głos w sprawie zabrała oczywiście również sama składająca
zawiadomienie córka zmarłej pacjentki:
Moja mama mogła żyć, nie dostała tej szansy mimo tego, że
czekała 8 dni. Za każdy razem, kiedy szpital dzwonił, a dzwonił codziennie,
lekarze informowali, że dzwonili do szpitala w Legnicy, ale tam nie było
miejsca na OIOM-ie. O tym, że w szpitalu w Legnicy przebywa mąż pani Elżbiety
Witek, wie społeczeństwo jaworskie i legnickie od bardzo dawna i każdy jest
zbulwersowany. Ta sytuacja trwa od ponad roku. Na tym łóżku można było uratować
mnóstwo ludzi. Ten OIOM ma tylko 10 miejsc. Według wytycznych na takich
oddziałach nie znajdują się osoby w stanie wegetatywnym, których życie jest
podtrzymywane przez rok czy więcej – twierdzi córka pacjentki.
Możemy również natknąć się na oświadczenie szpitala w
Jaworze:
Chorą monitorowano na sali intensywnego nadzoru. Próby
przekazania na oddział intensywnej terapii nieskuteczne z powodu braku miejsc w
okolicznych oddziałach. Mimo leczenia, próby odłączenia od respiratora nieudane
z powodu niewydolności własnego oddechu i dużego oporu oddechowego. Chora
ostatecznie zmarła w 9 dobie pobytu, mimo starań personelu – czytamy w relacji
personelu szpitala w Jaworze.
Całą sprawę skomentował również jeden z anestezjologów,
który udzielił wywiadu dla dziennikarzy Radia ZET. Twierdzi, iż nigdy nie
spotkał się z sytuacją, w której ktoś spędził na OIOM-ie tak dużo czasu:
OIOM jest finansowany przez NFZ za dobę działania. Za
przedłużony pobyt na OIOM-ie jest uważany każdy powyżej 30 dni. Zdarzały mi się
przypadki pacjentów leżących powyżej 30 dni, ale wszystkie były uzasadnione.
NFZ nie definiuje, jak długo pacjent może przebywać na OIOM-ie, ale przy dłuższych
pobytach powinien żądać od szpitala raportowania i określenia, co się zrobiło w
tej sprawie. Pobyt na OIOM-ie to najdroższy pobyt pacjenta w systemie
lecznictwa.
Kilka godzin później sprawę skomentowała sama marszałek
Elżbieta Witek, która otwarcie stwierdziła, iż poprzez publikację artykułu
wyrządzono krzywdę jej i jej rodzinie. Dodała również, iż nie zostawi całej
sprawy w ten sposób i wejdzie na drogę prawną:
Dziennikarze odpowiedzialni za artykuł, Mariusz Gierszewski i
Radosław Gruca z Radia ZET,
nie zgadzają się ze słowami zawartymi w
oświadczeniu marszałek Witek. Ich zdaniem artykuł został przygotowany z
zachowaniem dziennikarskiej rzetelności i staranności i nie na tym powinna
skupiać się cała dyskusja, a nad istotą problemu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą