Moda na ujawnianie układów i współpracowników trwa w najlepsze więc robiąc użytek z tej jakże korzystnej dla nas koniunktury zabraliśmy się z zapałem za znanego wszystkim "Frankensteina" Mary Shelley....
Ciemnobure chmury kłębiły się nad domem doktora...
Doktor Hans nazywał się co prawda Hans ale nie lubił tego imienia. W kręgu znajomych nadal pozostawał Maciejem. Tak. Tak. Rzecz nie działa się gdzieś w odległych krainach tylko w Polsce, a dokładniej w Śremie pod Poznaniem. Tego wieczora miał się dokonać przełom w jego wieloletnich badaniach nad martwą materią.
Ożywić człowieka! To by było coś - rozmarzył się doktor - Ten dreszczyk emocji... To tak jak startować w wyborach na prezydenta tylko, że z lepszym skutkiem. Jak tu cię nazwać mój pieszczoszku - doktor delikatnie pogładził postać podłączoną do dziwnej aparatury jego własnej konstrukcji - Borys? Igor? Helmut?Nie... Nie... Nie... Zbyt pretensjonalnie...
Tymczasem chmury zaczęły błyskać setkami wyładowań elektrycznych...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą