Mi się zdarzyło na 3 „randce”. Pierwsza standardowo - Starbucks, kawa, pogadane. On po rozwodzie, ja po rozwodzie, obydwoje dorośli, pracujący, ogarnięci życiowo. Druga - zaprosił do siebie na kolacje, ugotował nawet, posiedzieliśmy, pooglądałam stand-up, jakieś miziu miziu. Umówiliśmy się na trzecią, że idziemy na drina, potańczyć, no i że zostaję u niego na noc - znaczy się będą sexy. No i jak się umówiliśmy, tak też zrobiliśmy. Trochę wypiliśmy, trochę potańczyliśmy… godzina 23.40 i gościu mówi do mnie, że on na 24.00 ogarnia taksówkę i jedziemy do niego, bo on ma niespodziankę. Myślę, jacuzzi zamontował na tarasie czy ki chuj, a ziomek mi mówi, że po drodze do niego wpadniemy po panią, bo on się z nią na Tinderze dogadał, żebyśmy mieli trójkąt. Ogarniacie, bez konsultacji, bez jakichkolwiek rozmów na temat mojej otwartości w tej kwestii. Generalnie usłyszał, że jest odpadem atomowym i z chuja chyba na głowę spadł… że ja się na nic nie zgadzam, ale go nie zatrzymuję. No i pojechał. Kurtyna!- Marta
Spotkałam się kiedyś z takim chłopakiem dość spontanicznie, bo po kilku wiadomościach. Umówiliśmy się w Centrum, mieliśmy iść na kawę. Mieliśmy przejść dosłownie kilkaset metrów na tę kawę. Chłopak, podczas spaceru do kawiarni, od pierwszego zdania opowiadał o sobie i o swoim Instagramie, o tym, że ma ileś tam followersów, bo kiedyś trochę pracował jako model, ale teraz lekko odpuścił i dlatego ich liczba spadła. Chwalił się, że jest także w jakichś super wyborach często, bo dużo dziewczyn go wybiera.- Wioleta
Przypomniała mi się jeszcze zabawna historia kolegi. Spotykał się kiedyś z rodowitą Ślązaczką i wiadomo, w końcu doszło do zbliżenia. Wszystko fajnie, zbliżają się do szczytowego momentu i nagle laska wykrzykuje w gwarze "INO SIĘ WE MNIE NIE ZLEJ!". No i czar prysł, różdżka opadła.- Łukasz
Najlepszy był koleś, który umówił się ze mną na randkę i nigdy nie przyszedł. Po czym okazało się, że siedział obok ze swoją dziewczyną, aby mnie oblukać i jeszcze poczęstował się tytoniem. Dostałam info, że fajna jestem - no cóż, a ty nie. Mistrz.- Magdalena
No to tak, pisałam kiedyś z gościem na Tinderze - rozmowa się kleiła itd. Mieszkał niedaleko mnie, więc postanowiliśmy się spotkać. Pierwsze spotkanie: stwierdziliśmy, że posiedzimy w aucie trochę, wypijemy piwko 0%, no i wiecie, tak sobie pogadamy. No i tu się zaczęło XD Chłop pisał mi przed spotkaniem, że zależy mu na związku, że został zraniony w przeszłości i że ma ogromne kompleksy, a po 10 minutach spotkania zaczyna mnie łapać za kolano i próbować pocałować. Ja poczułam się już bardzo niekomfortowo i poprosiłam go, żeby odwiózł mnie do domu, on nie chciał. Dalej na mnie napierał i mówił, że nie może się oprzeć, więc wysiadłam i wróciłam do domu autobusem. Kilka godzin później pisał do mnie z przeprosinami, chciał wszystko naprawić, ale jak mu powiedziałam, że ja tego nie widzę za bardzo i no już jest w moich oczach spalony, bo wiadomo, robił coś bez mojej zgody, to się właśnie zaczęło. Wydzwanianie do mnie, wyzywanie mnie od kurew i dziwek. Porozdawał mój numer swoim kolegom, którzy wypisywali do mnie ile biorę za noc i że fajnie robię loda, bo on miał kamerce w aucie i że widzieli XD (oczywiście nic takiego nie miało miejsca). On sam wypisywał do mnie i wydzwaniał z przeprosinami na zmianę z wyzwiskami. Przyjeżdżał do mojej wsi i kręcił się po niej. Ja bałam się wychodzić z domu, serio. No i no skończyło się to jakoś po miesiącu, straszenie policją nic nie dało, blokowanie numerów i kont na FB też nie xD- Sandra
Poznałam na Tinderze chłopaka z innego miasta, który często przyjeżdżał do mojego. Cztery spotkania minęły całkiem w porządku. Pewnego wieczoru zadzwonił do mnie z informacją, że właśnie jest w pociągu, spontanicznie zdecydował się przyjechać, niestety nie ogarnął sobie noclegu i czy może spędzić noc u mnie. Nie byłam zachwycona, że stawia mnie pod ścianą, ale mając w pamięci, że w sumie całkiem nieźle spędzało nam się razem czas, zaproponowałam mu wolną kanapę. Zaznaczając, iż będzie na niej spał sam. No i wpada. Z walizką w jednej dłoni, winem pod pachą i kebsem w dłoni drugiej. Po szybkim ''cześć'' siada na kanapie, pyta o korkociąg i jakby nigdy nic zaczyna sam pić to wino i jeść kebsa. Następnie miała miejsce rozmowa, podczas której pokazał zaborczość, nie docierało do niego, że jeszcze nie jesteśmy na etapie, na którym można mówić o związku. W gniewie wyszedł na balkon z winem i zamaszyście rozlał je na balkon sąsiadów z dołu. Poprosiłam, żeby się uspokoił, jeśli nie chce szukać innego noclegu w środku nocy, i nawet przez chwilę było miło. Aż do momentu, gdy przyniosłam mu pościel i zakomunikowałam, że niedługo zamierzam iść spać, sama, we własnej sypialni. I to był moment, gdy szambo wyjebało. Śmiertelnie się obraził i rzucił, że w porządku, może spać sam, ale mam się spodziewać tego, iż rano już go nie zastanę. I faktycznie, gdy weszłam rano do salonu, jego już nie było. Został po nim wyłącznie niesmak i nieludzki smród rozprzestrzeniający się z łazienki na całe mieszkanie, gdyż karma (a raczej kebs) zadziałała natychmiastowo XD Wietrzenie mieszkania zajęło mi kilka nieznośnych dni, a uraz do kebabów pozostał do dzisiaj. Co śmieszne, po wszystkim próbował się jeszcze odzywać, aby pokazać mi, jak dużo straciłam.- Joanna
Ustawiłam w opisie „Jeśli nie wyglądasz tak jak na zdjęciach, to stawiasz drinki dotąd, aż zaczniesz tak wyglądać”. Odzywa się taki jeden i pyta „co jeśli ja nie wyglądam jak na zdjęciach”. Pot mnie zalał, bo przecież na zdjęciach filtrów i retuszu najebane jak u Cyganki w tobołku... I tak sobie pijemy razem od 4 lat. Dorobiliśmy się nawet wspólnych garnków i dwóch kotów.- Ewelina
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą