Szukaj Pokaż menu

Historie internautów o najgorszych kolegach z pracy

69 678  
274   54  
W pracy spędzamy czasem nawet ponad połowę dnia. Musi to być więc miejsce, gdzie czujemy się dobrze i muszą tam być ludzie, których przynajmniej tolerujemy i są w miarę normalni. Niestety nie wszyscy mają to szczęście. Właśnie oni postanowili podzielić się swoimi historiami.

To nie to, co myślisz XLII - Czacha dymi!

51 225  
284   20  
Zdjęcia, które starają się oszukać mózg. I im się to udaje!

Podglądam ludzi w pracy cz. V - PS Inne ciekawe przypadki

60 231  
432   33  
Dla czytelników lubiących tę serię przygotowałem garść ciekawych przypadków. Niby nic, ale są to sytuacje, które wspominam z uśmiechem. Miłej lektury!

#1. Pełne zaskoczenie



Początki pracy. Siedzę w małym sklepie w ramach zdobywania praktyk. Rzekomo nic się tu nie dzieje, więc moim zadaniem jest tworzenie dobrych nawyków w pracy na monitoringu. Na biurku mam kilka podręczników szkoleniowych, do których regularnie zaglądam. Są w nich zawarte metody kradzieży i porady, jak organizować czas pracy. I tak minął mi dzień – na douczaniu się. Na koniec odkryłem, że jedna klientka, starsza kobieta, zwinęła mi dwie kawy. Wcisnęła je w torebkę (norma...). Hmm... czyli ukradła, gdy ja pilnowałem sklepu. Lipa, zwłaszcza że musiałem o tym zameldować. To zdemolowało moje morale. Kolejne dni czekałem, aż babka przyjdzie. I nic, nie pojawiła się. Cofnąłem nagrania do tej kradzieży i zauważyłem, że zanim kobieta weszła do sklepu, rozmawiała z inną babinką około 20 minut. Najpewniej się znały. Przygotowałem materiał z zawiadomieniem na policję i poczułem nieodpartą chęć, aby dołączyć personalia tej złodziejki, żeby łatwo im poszło. I wpadłem na pomysł, aby zagaić jakoś tę drugą kobietę, która – jak założyłem – znała złodziejkę. Po kilku dniach weszła do sklepu, zrobiła zakupy, już wychodzi i postanowiłem spróbować „skilla” rozmowy. Podchodzę:
- Dzień dobry, ja panią bardzo przepraszam, ale mam pytanie...
- Pan to kto?
- Ochrona sklepu...
- Boże, ja najmocniej przepraszam!!! – krzyknęła, otworzyła torebkę, a tam w niewielkiej TOREBCE udziec z indyka (tak z 1,5 kg) i dwie puszki drogiego tuńczyka.
Nooooooo, tego akurat się nie spodziewałem. Patrzę w tę torebkę i mnie zamurowało... Babka pociągnęła moją rękę i mówi „pssttt, to ja zapłacę”. Trochę zajęło mi ogarnięcie, co tu się odwaliło. Koniec końców dostała mandat, a ja przy okazji otrzymałem namiary na złodziejkę od kaw. Humor mi i tak nie dopisywał, bo w ciągu kilku dni nie zauważyłem dwóch kradzieży...

#2. „Idzie Grześ przez wieś....”



Innego dnia, gdy już raczej byłem w miarę doświadczony i miałem znacznie bardziej wprawione oko, zobaczyłem, jak kobieta w wieku 60 lat, ubrana w szeroką spódnicę, pakuje sobie rzeczy w... gacie. Sporo czekolad, jakieś kiełbasy, puszki z rybami. Metoda działania jak u Cyganek, ale kompletnie mi to do eleganckiej babki nie pasowało. Niemniej sprawa była bezdyskusyjna. Poszedłem ją ująć, gdy odchodziła od kasy. Zatrzymuję kobietę, informuję co wiem. Ona zarzekała się, że NIC nie ma i cofa się, robiąc kroki w tył. Mówię jej, żeby jednak zrezygnowała z ucieczki itd., a ona WRZESZCZY już na cały sklep, że nic nie ma. I nagle, gdy tak robiła kroki w tył, zaczęły jej spod spódnicy wypadać kolejno rzeczy, a ona nadal szła i zostawiała za sobą „ślad” stworzony z fantów. Kurde, to było komiczne do tego stopnia, że ona w stresie w ogóle nie zwracała uwagi, że gubi towar, a ja na ten niecodzienny widok po prostu stałem i się śmiałem w głos. Zatrzymałem ją jednak, przyjechała policja – miała pod spódnicą kieszeń zamontowaną na pasie. Kieszeń z przeładowania pękła, dlatego zgubiła cały towar.

#3. Złodzieja promocja nie obowiązuje



Raz jeden obrotny koleś ukradł urządzenie GPS, które było w promocji z kartą stałego klienta i przy posiadaniu konkretnej liczby punktów. Cena urządzenia bez promocji, karty i punktów to 699 zł, a z promocją 399. I facet to zwinął, został złapany i spokojnie czekał na policję. Gdy dowiedział się, że jednak złodzieja promocja nie obowiązuje, zaczął się awanturować. Różnica była taka, że popełnił przestępstwo (a nie wykroczenie), a za napaść na policjantów dostał dość surowy wyrok 3 lat więzienia na sztywno. Zawsze trzeba czytać informacje znajdujące się przy towarze!

#4. Zapomniał się rozładować



Nie tak dawno, bo kilka tygodni temu, zatrzymałem gościa, który ukradł 7 czekolad fioletowej marki. Był z kompanem i kompan na mój widok zwiał, a złapany złodziej miał nietęgą minę. Usiadł zrezygnowany w wyznaczonym miejscu i czekał spokojnie na patrol policji. Panowie funkcjonariusze przyjechali, gość pokazał te 7 czekolad, przyznał się, że je wyniósł i byłby prawie koniec. Funkcjonariusz zamyślił się, zerknął w telefon i po chwili zarządził, że gościa przeszuka. Myślę - oho, dawno tego nie widziałem.
Złodziej otwiera plecak. A tam? Ze 30 czekolad fioletowej marki. W nogawkach kolejne 12 upchane. W kurtce, w wewnętrznych kieszeniach, kolejne 12.
- To wasze? – pyta mnie policjant.
Hm, czyżbym coś przeoczył? Ale wstyd!
- Nie, to z innego sklepu – odpowiada za mnie złodziej.
Może i tak, ale na prędkości lecę sprawdzić, czy nie mam braków. Nie mam, uff!
- Okej, to z którego sklepu masz te czekolady? – zagłębia temat funkcjonariusz.
- Te 30 z tego, te 12 z tamtego, te 12 z kolejnego...
Policjant przetrzepuje plecak dokładniej i wyciąga dwie małe czekolady tej samej marki.
- A te?!
- Aaaaa, te to akurat kupiłem, dla żony. Mam nawet paragon!
I faktycznie, miał paragon. Ale w ciągu godziny okradł 4 sklepy na kwotę powyżej 500 zł i było to już przestępstwo.

#5. Ekshibicjonista



Jeden gość, dość porobiony alkoholem, wpakował w gacie czekolady „Dziękuję”, te mniejsze. Wyszedłem go przechwycić i facet na mój widok zaczął wywalać towar na ziemię. Po czym zdjął bluzę z kapturem, opuścił spodnie do kostek i tylko wrzasnął:
- Nic nie mam, widzisz? Nic nie mam!
Energicznie potrząsnął bluzą, żeby pokazać, że i tam nic nie schował. Poinformowałem go, żeby więcej tutaj nie zaglądał. Gostek podciągnął spodnie, ale bluzę wziął pod pachę i półnagi wyszedł ze sklepu w pośpiechu, przytrzymując drugą ręką niedopięte spodnie. Wtedy podeszła do mnie kierowniczka:
- Panie, Stefanie? Czy ja widziałam półnagiego gościa, który właśnie opuścił sklep?
- W rzeczy samej.
- Czy ja chcę pytać o szczegóły?
- Niekoniecznie.
Nigdy więcej gościa nie widziałem w tym sklepie.

W poprzednim odcinku

432
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu To nie to, co myślisz XLII - Czacha dymi!
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu Dziwne rzeczy, które ludzie mówią pod wpływem narkozy
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu W gorzkim liście nauczycielka opisuje realia pracy w szkole
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu MŻJDD.. kochany pies sąsiadki i skuteczni policjanci!
Przejdź do artykułu Czasami mniej znaczy lepiej, czyli przykłady świetnego designu
Przejdź do artykułu 19 wspaniałych rzeczy, których na co dzień nie doceniamy
Przejdź do artykułu "Raz w pracy miałem klienta..." - najdziwniejsze przypadki naszych czytelników

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą