Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych XLVII

21 668  
2   25  
klikaj w sadystęWitajcie traumatycy maści wszelakiej!. Dziś swoisty miks dokonań różnych (w tym nawet tych wojennych), a dział stary a głupi rozrósł się jakby dość znacznie...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

RZUĆ PALENIE RAZEM Z NAMI

Moja mama palaczką papierosów była (jest nadal) - bardzo mi to przeszkadzało - paliła w domu nie przejmując się zupełnie, że czyni ze mnie i z siostry biernych palaczy. Przekonywanie, że śmierdzi, krzyki, błagania - nic nie dawały. Pacholęciem wtedy byłem - etap wczesnego buntu i pirotechniki właśnie przechodziłem. Zwędziłem rodzicielce paczkę papierosów i zacząłem je "odpowiednio" preparować. Wysypałem z każdego z nich tytoń - zamieniając na saletrę zmieszaną wcześniej z cukrem pudrem. (Dla tych co nie wiedzą - mieszanka ta ma bardzo wysoką temperaturę spalania i używana jest przez domorosłych pirotechników do produkcji "bączków" i innych tego typu rakieto-petard.) Aby palacz się nie zorientował - w końcówce papierosa zostawiałem trochę tytoniu. Tak spreparowaną paczuszkę podrzuciłem na stół - samemu chowając się za kanapą. Długo nie musiałem czekać - z niezapowiedzianą wizytą zjawili się znajomi, Pan Czarek z żoną. Zasiadłszy do stołu - Pan Czarek poczęstował się był papierosem.
Nic już nie mogłem zrobić jak tylko obserwować... Jeden mach, drugi, ZAPŁON! Efekt - nadpalone wąsy, spalone rzęsy i brwi oraz drastycznie skrócona grzywka Pana Czarka. Czy rzucił palenie? Nie wiem - na pewien czas awersję podobno miał. Ja dostałem lanie, które do dziś pamiętam - a było to już 15 lat temu...

by Anonimek

* * * * *

OLIMPIADA

Byliśmy z bratem kilkuletnimi szkrabami. Podczas wakacji u babci na wsi zafascynowani oglądaliśmy Letnią Olimpiadę. A skoro oni mogą mieć Igrzyska, to my też. Ale biegi są nudne, brat wymyślił rzut oszczepem. Zaostrzyliśmy nożem dwa dość długie drągi i dalej rzucać kto dalej. Ale najnudniejsze było to, że po oszczep trzeba było pobiec i przynieść go z powrotem. No to czemu by nie ułatwić sobie życia i nie stanąć (w bezpiecznej odległości oczywiście) na przeciwko siebie? Kilka razy nawet się udało, po czym brat wziął naprawdę niezły zamach i rzucił.
Oszczep poleciał daleko zatrzymując się dokładnie na samym końcu mojego łuku brwiowego. Całe szczęście drewno zdążyło się troszkę stępić, ale do tej pory mam bliznę i świadomość, że gdybym dostała milimetry niżej byłabym prawdopodobnie bez oka. Powiedzieliśmy, że się potknęłam i stad ta rana, a babcia nie mogła się nadziwić, że nagle zabawa w Olimpiadę nam się znudziła.

by Aska 

* * * * *

RUSZTOWANIE

W przeszłości kiedy jeszcze wychodziłem na dwór, zdarzało misie nawet bawić z młodszym bratem. I zabawą wybraną pewnego razu była wspinaczka na ułożone na stosie podesty do rusztowań. Pozostawili je tam robotnicy ocieplający bloki, by położyć je znowu na rusztowaniu przy następnym bloku. Brat wspiął się na szczyt stosu i nie wiadomo po co, zaczął zrzucać podesty. Jeden "przypadkowo" trafił mnie centralnie w głowę. Lecący z góry kawał pozbijanych desek, to nic przyjemnego, ale jakoś mnie to nie obchodziło, bo ledwo słyszałem i nie pamiętam jak doszedłem do domu. Od tamtej pory jestem jaki jestem.

by Hudziel

* * * * *

WSPOMINKI WOJENNE

W roku 1944 Niemcy uciekali z Gór Świętokrzyskich wzdłuż linii kolejowej Sandomierz - Skarżysko. W związku z tym linia była mocno atakowana przez lotnictwo. Podczas jednego z nalotów na stację w Ostrowcu moja mamusia - wtedy 9-cio letnia - wyskoczyła na ulicę popatrzeć sobie, bo to tak ładnie, kolorowo, huk, a może jakiś samolot spadnie? Ogień podobno był taki, że nie było odważnego, żeby wyjść na ulicę, bo cała rodzina siedziała w piwnicy, sądząc że wyściubienie nosa to pewna śmierć. Gdy widowisko się skończyło mamusia wróciła do domu nawet nie draśnięta, dziwiąc się mocno, czemu wszyscy patrzą na nią dziwnie, dlaczego babcia (moja, tzn. jej matka) szlocha i w ogóle wszyscy są dla niej bardzo mili.

by Anonimek

* * * * *

NIE MA TO JAK ZUCHEM BYĆ

Historyjka z obozu zuchowego: Dzielne zuszki podczas eksploracji lasu znalazły niewypał artyleryjski (duży). Ponieważ wszystko się może przydać, znalezisko zostało wykopane, zabrane do obozu i schowane w namiocie, gdzie zastał je mój kolega. Jak zobaczył, to usiadł i dłuższą chwilę dochodził do siebie. Jak doszedł, to zebrał zastęp, pouczył w krótkich harcerskich słowach o niestosowności zabierania niewypałów z lasu i poleciał wezwać saperów. Saperzy przyjeżdżają - niewypału nie ma. Dzielne zuszki tak przejęły się słowami druha drużynowego, że zaniosły niewypał na miejsce i wkopały tak jak znalazły.

by Anonimek

* * * * *

STARY A GŁUPI

AMAZONKA

Jakiś rok temu byłam w szpitalu, nic poważnego, ot takie sanatorium można by rzec. Okolica śliczna, parki, w pewnej odległości od szpitala jakiś dziadzio wypasał koniki hodowane na rzeź. Chyba na rzeź, tak mi powiedziała zapoznana tam panienka, która należy do klubu jeździeckiego i się na tym zna, bo ja się znam jak świnia na pomarańczach.
Dnia pewnego, kiedy wybitnie nie było nic do roboty, poszłyśmy, jak to babeczki, pleść konikom warkocze na grzywach. Pleciemy warkocze, pleciemy trzy po trzy, aż Ala mówi do mnie "ty mnie podsadź, ja sobie pojeżdżę". Odradzałam, nie zgadzałam się, ale w końcu uległam, wszakże to jej pasja no, chyba wie co robi - naiwnie myślałam. Poinstruowała mnie co i jak mam robić, podsadziłam, powiedziałam "no i siedzisz" i w tym momencie SRRRU koń wyrwał z kumpelą na grzbiecie. Leci gdzieś przed siebie, między drzewa, ja stoję z opadłą koparą i szoku doznaję. Ala profilaktycznie zeskoczyła, żeby nie połamać sobie nóg między tymi drzewami, i leży. Okulary gdzieś się walają, kumpela też się wala wśród liści. Pozbierałam ją i poszłyśmy do dyżurki pielęgniarek celem nabycia wody utlenionej na pokaleczone czoło i inne tego typu części ciała. Pani Piguła nas zjechała przykładnie, że głupie kozy, że to wbrew regulaminowi szpitala, ale nikomu nic nie powie. Jak się okazało później - złamana noga, zwichnięta ręka, no i cała masa zadrapań na twarzy. Bo w szpitalu to się dochodzi do zdrowia!

by SatAnka

* * * * *

WYPRAWA

Tatuś pojechał do Gdańska, sprzedać mieszkanie po swojej mamie. Mieszkanie sprzedał, ale jak wrócił do domu w jego komórce paliła się tylko jedna dioda na wyświetlaczu i nie działał żaden przycisk. Jak zapytałem co się stało - powiedział, że się zalała, bo kąpała na nią woda z otwartego okna. Po jakimś czasie dowiedziałem się jak było naprawdę. Tatuś wziął pieniądze i pognał do Hanza Casino celem mnożenia fortuny. Tak się mu spodobała zabawa (nie pierwszy raz), że zaczął wszystkim stawiać. Przysiadła się do niego jakaś ekipa dżentelmenów, i im stawiał driniasy, stawiał, stawiał... aż się mu film urwał. Obudził się rano w rowie koło wyjazdu na obwodnice trójmiasta. Okazało się, że koledzy skroili go z siana, wywieźli na obwodnicę i wywalili z samochodu. A telefon zmókł, bo w nocy padał deszcz.

by Fincz

* * * * *

IMPREZA PIROTECHNIKA

Trzy lata temu tatuś mój kupił mi mieszkanie w Gdyni. Wiadomo, meta kupiona, trzeba imprezę nakręcić i oblać nowy zakup, przecież mieszkania nie kupuje się raz w roku. Tak wiec rodzice zaprosili znajomych i zaczęła się impreza. Oczywiście polała się wódeczka, a tatuś niestety zbyt mocna głową nie grzeszy. Wcześniej, jak przewoziliśmy graty ze starego mieszkania w Gdańsku, w jednej z walizek znaleźliśmy pełno ruskich perfum, po mojej babci. Mięliśmy ze starym ubaw przy ich paleniu. Tak wiec pijany Wiktor postanowił pokazać znajomym palność radzieckich kadzideł: Wziął flakona ruskiego perfumu (zapach czystego spirytu), napryskał sobie konkretnie na skarpetkę i przyłożył ognia. Oczywiście wszyscy śmiali się do rozpuku. Tatuś początkowo tez, ale niestety w pewnym momencie zaczęły się problemy ze zgaszeniem pożaru. W końcu jakoś skarpetkę zgasił, ale wiele z niej nie zostało. Noga poparzona przez tydzień ledwo wchodziła w jakiekolwiek buty.

by Fincz

* * * * *

RACJONALIZATOR

Jeden kielecki racjonalizator wyłożył sobie (lata 60-te) chodniczek z domu do stodoły znalezionymi w lesie metalowymi kostkami. Chodniczek leżał sobie w najlepsze, dokąd ktoś z wioski nie poszedł do wojska, i nie skojarzył sobie, na jakimś szkoleniu min przeciwpancernych, z tym co leży u sąsiada. Przyjechali saperzy, i przy protestach gospodarza chodniczek rozebrali. Przestał protestować jak zobaczył lej powstały po detonacji tego złomu - podobno jego gospodarstwo zmieściłoby się w nim spokojnie

by Anonimek

* * * * *

HULAJNOGA

Było to w dawnych czasach, przez jednych kochanych, przez innych znienawidzonych. Ojciec nasz tzn. mój - 8 lat i brata - 5 lat- przyniósł nam hulajnogę, krzyk techniki, załatwioną skądś na talon i wystaną w kolejce. Radości nie było końca, do czasu aż zaczęły się awantury, kto ma korzystać z hulajnogi, bo walczyliśmy o nią z bratem ostro. Jako że starszy byłem i większy mama stawała po stronie małolata i to on akurat jeździł sobie na niej a ja się wq*wiałem, pobiegłem z płaczem do ojca jaka niesprawiedliwość mnie spotkała. Tato bardzo już rozdrażniony całą sytuacją, nie wiem czemu, powiedział końcu: "To weź i wypierdziel tą hulajnogę do rzeki i spokój będzie!" Zatem podbiegłem do braciszka, strąciłem go z pojazdu i podeptałem nad rzeczkę na mostek. Wysiłkiem nadludzkim przechyliłem hulajnogę przez barierkę i PLUM!! Poleciała w otchłań! Stałem chwilę i patrzyłem w wodę, myślałem czy wypłyną dwie, i dlaczego tata kazał mi to zrobić, skoro nic się teraz nie dzieje? Załamany wróciłem do domu i dostałem jeszcze lanie od mamy że rozbiłem bratu kolano i łokieć i utopiłem hulajnogę. To dopiero sprawiedliwość! Hulajnogi nie odnaleziono. Tylko czemu tata się tak śmiał?

by FLTz

Plum i kolejna księga stała się historią. Ale wiele jeszcze przed nami! Z utęsknieniem czekam na Wasze przeżycia i każde skrzętnie notuję. A część 50 tuż tuż... Ślijcie klikając w ten linek.

Czy brałeś udział w świątecznym konkursie? Taka hardkorowa gwiazdka - zestawik zapakowany w karton czeka na szafie na zwycięzcę.

Oglądany: 21668x | Komentarzy: 25 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało