#1. Tłumy spacerowiczów nad oceanem po tym, jak na Florydzie otwarto plaże

Burmistrz Jacksonville zarządził otwarcie plaż na osiem godzin dziennie. Spacerowicze nie mogą się opalać i przynosić ze sobą ręczników. Mimo to tysiące osób już pierwszego dnia postanowiły skorzystać z pięknej pogody i przejść się brzegiem oceanu. Udostępniane w mediach społecznościowych zdjęcia niepokoją. Amerykanie nic sobie nie robią z epidemii koronawirusa, który w ich kraju zbiera śmiertelne żniwo. Nie wierzysz? Poniżej dowód:

#2. Złodzieje z Koszalina kradną maseczki, które miasto porozsyłało mieszkańcom

Urząd Miasta Koszalina zakupił za ponad pół miliona złotych 100 tysięcy maseczek dla mieszkańców i 30 tys. dla pracowników służby zdrowia. Dziesięciu pracowników regularnie roznosi maseczki, wkładając je do skrzynek na listy. Niestety okazuje się, że ten sposób dystrybucji maseczek zachęcił złodziei do plądrowania skrzynek. Mieszkańcy nieustannie zgłaszają akty kradzieży. W bloku przy ul. Karłowicza złodziej opróżnił z maseczek wszystkie skrzynki!

Internauci sugerują, że tego typu incydenty dowodzą, iż przeprowadzenie w Polsce wyborów korespondencyjnych będzie obarczone dużym ryzykiem sfałszowania.

#3. Lekarka znalazła za wycieraczką anonim od wściekłego sąsiada. Oburzające słowa mężczyzny

Pediatra Róża Hajkuś opisała na Instagramie historię swojej koleżanki, również lekarki. Kobieta otrzymała anonim od sąsiada zaniepokojonego jej profesją:

Znalazła za wycieraczką samochodu laurkę od któregoś z wdzięcznych sąsiadów, który widocznie zapomniał o biciu brawa z balkonu i chciał to naprawić:

“Droga sąsiadko. Wszyscy boimy się o swoje zdrowie i nie wychodzimy z domu. Wiemy, że pracujesz w szpitalu. Pomyślałaś o tym, że wracając tutaj ryzykujesz naszym zdrowiem? Pomyśl o przysiędze Hipokratesa. Powinnaś zostawać w mieście X”.

Hajkuś twierdzi, że na niektórych facebookowych grupach toczą się dyskusje na temat tego, czy pielęgniarki pracujące w innych miastach powinny mieć prawo powrotu do domu. Internauci w komentarzach wspierają poniżoną lekarkę i dziękuję jej za ciężką pracę.

#4. Policjanci przerwali mszę. Takiej reakcji księdza się nie spodziewali...

Funkcjonariusze policji we włoskim mieście Cremona wtargnęli do kościoła i domagali się przerwania mszy. Powodem była zbyt duża liczba wiernych - w świątyni przebywało 15 osób. Duchowny Lino Viola pozostał nieugięty i kontynuował mszę. Nie pomógł nawet telefon policjantów do burmistrza miasta. Ksiądz twierdził, że porozmawia z nim dopiero po skończonej liturgii. Ostatecznie wszyscy uczestnicy mszy wraz z duchownym zostali ukarani mandatami w wysokości 270 euro.

https://youtu.be/Zyu9l3vAsIc

#5. Pracownicy Biedronki łamią drzewka i krzewy, których nikt wcześniej nie kupił

Głos Wielkopolski donosi o incydencie z pracownikami popularnej sieci. W sklepie przy jednej z ulic wystawiono pojemnik na śmieci, w którym znajdowało się kilkadziesiąt niesprzedanych drzewek i krzewów. Gdy okazało się, że wielu przechodniów było zainteresowanych wzięciem sobie sadzonek za darmo, interweniowali pracownicy.

Było tam już dwóch chłopaków, którzy zaczęli właśnie coś wybierać z wyrzuconych drzewek. Podeszła do nich pracowniczka sklepu. Próbowała uniemożliwić im zabranie sadzonek. Oni spokojnie odeszli, pytając tylko, czy to lepiej, żeby się zmarnowały, niż żeby oni posadzili te drzewka. Kobieta stwierdziła, że lepiej, żeby się zmarnowały. Później stała chwilkę przy śmietniku, ja też odszedłem na kilka minut, licząc na to, że tylko przeczeka, aż odjedziemy. Niestety, kiedy wróciłem, mężczyzna, też ewidentnie pracownik sklepu, miał na sobie uniform, łamał po kolei wszystkie drzewka

- relacjonuje świadek.

Przedstawiciele Biedronki zapewniają, że podjęli kroki w celu wyjaśnienia zamieszania:

Sytuacja którą, pani opisała, miała charakter incydentalny. Pracownikom sklepu przy ul. Gwiaździstej 30 w Poznaniu przypomnieliśmy o zasadach zagospodarowania tego typu produktów.

Podobno nie była to pierwsza sytuacja tego typu.

#6. Zaskakujące tłumaczenie naćpanej kobiety za kierownicą. Dlaczego sąd oczyścił ją z zarzutów?

Mieszkanka regionu Dalarna w Szwecji została oskarżona o prowadzenie auta pod wpływem amfetaminy. Kobieta nie przyznała się do winy. Utrzymywała, że nie zażywała narkotyków. Jak się okazało, partner zatrzymanej był uzależniony od amfetaminy, a kobieta podczas seksu... piła jego mocz. Sąd rejonowy oczyścił ją z zarzutów. Stwierdzono, że choć jej tłumaczenie nie jest do końca wiarygodne, to nie można stwierdzić, że jest nieprawdopodobne.

>>> Ostatnio pisaliśmy o dziennikarce, która pokazała w programie na żywo nagiego męża