Szukaj Pokaż menu

Cudowne dzieci i wielkie talenty, których losy potoczyły się nieco inaczej, niż planowano

85 922  
304   48  
Jest takie wredne powiedzenie, w myśl którego nieważne jak dobry w czymś jesteś, jakieś chińskie dziecko i tak robi to lepiej. Cóż, nieprawda. Dziecko wcale nie musi być chińskie.

#1. Ted Kaczynski

10 wielkich dziecięcych talentów i ich pokręcone historie

Największe obciachy – Oto w jakim pomieszczeniu ZUS każe przebierać się i jeść posiłki swoim pracownicom w Zgierzu

55 714  
251   186  
Dzisiaj:
  • Prezydent skierował do Trybunału ustawę mającą pomagać chorym na raka. Mówi się, że chciał zrobić w ten sposób na złość
  • Niemieckie firmy robią sobie interesy na terenie okupowanej Ukrainy na zlecenie rosyjskiego MON-u
  • Proboszcz wystąpił w spocie wyborczym polityka. Biskupowi się to nie spodobało
  • Zawodnik patogal MMA potrącił na pasach kobietę i prosił ją, żeby nie wzywała policji, bo był pijany

Nikt nie chciał porządkować garażu po zmarłym doktorze. On się podjął zadania i dokonał niesamowitego odkrycia

102 682  
384   27  
I nie chodzi o graciarnię z miniaturki. Ona jest, bo musi być. Chodzi o coś o wiele bardziej cennego!
Harold Carr, bo tak nazywał się tytułowy wujek, był lekarzem. Siostrzeńca traktował raczej dość oschle. Gdy mu się zmarło w roku 2007, pozostawił po sobie stary garaż w Tyneside w Wielkiej Brytanii. Rodzina nie chciała przyjąć garażu w spadku, bowiem był on bardzo zagracony. W końcu po roku od śmierci Harolda jego siostrzeniec podjął się misji uprzątnięcia garażu zmarłego wujka, ponieważ obiecano mu garaż i jego zawartość, którą mógł spieniężyć. Uczyniono go jedynym spadkobiercą Harolda, sporządzono stosowne dokumenty i chłopak wziął się do roboty. A że Harold znany był ze skąpstwa, to za wiele skarbów tam raczej być nie mogło. Po wyniesieniu nieprzebranej ilości śmieci chłopak zobaczył taki widok:


Jak powiedział - zobaczył jakiś stary samochód i dwa inne. Tak, tylko to nie był jakiś stary samochód, tylko to był praktycznie Święty Graal! No, może nie Graal, ale bez mała. Był to jeden z 17 wyprodukowanych Bugatti Type 57S Atalante (nie mylić z Bugatti Type 57SC Atlantic, bo ten był zrobiony w zaledwie 3 sztukach). Znaleźć takie cudo to jak wygrać w lotto, albo nawet i lepiej, bo musiałaby być całkiem spora kumulacja. Jak spora? O tym za chwilę. Najpierw kilka słów o samym samochodzie.

Bugatti Type 57S Atalante o numerze fabrycznym 57502 został został wyprodukowany w zakładach Bugatti w dniu 5 maja 1937 r. i z taśmy zszedł jako jeden z 43 Bugatti Type 57 i jedna z zaledwie 17 sztuk 57S Atalante. Samochód został zamówiony w fabryce przez Francisa Curzona, który był zapalonym entuzjastą wyścigów samochodowych. Samochód został odebrany 9 czerwca 1937 r. w firmie Sorel z Londynu, brytyjskiego przedstawiciela Bugatti.

Potem wiadomo, że samochód miał przez krótki czas trzech właścicieli, aż w 1955 roku kupił go dr Harold Carr. Człowiek ten kochał samochody, samoloty i przygody, niestety cierpiał na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, które w późniejszym życiu spowodowały, że stał się samotnikiem i rozwinął nawyk gromadzenia zapasów.

Wróćmy do samego Bugatti. Dlaczego był on tak fascynujący? Choćby ze względu na osiąganą prędkość maksymalną. Wynosiła ona około 210 km/h. Dziś to nie robi wrażenia, ale w 1937 roku przeciętny samochód osiągał prędkość maksymalną wynoszącą 80 km/h. Wtedy wiele osób zastanawiało się, dlaczego ktoś zbudował samochód, który osiągał prędkość maksymalną ponad dwukrotnie przekraczającą największą dozwoloną prędkość. Ludzie uważali taki samochód za pozbawiony sensu. I pioruńsko drogi. W zasadzie to takie samochody przyciągały dwa typy osób. Albo były to osoby z organów ścigania, albo osoby, które chciały takim organom uciec.
Pozostałe ważne parametry auta: moc maksymalna samochodu to 210 KM, przyspieszenie 0-100 km/h wynosiło 10,2 s. Silnik 8-cylindrowy, rzędowy, o pojemności 3257 cm³.

W chwili odkrycia samochód miał przebieg około 42 000 kilometrów i był zachowany w dobrym stanie. Jako jedyny z 43 wyprodukowanych type 57 był uważany za zaginiony i jego współczesne dzieje nie były znane. Nie wiadomo było gdzie się znajduje, więc jego odkrycie wywołało nie lada sensację wśród kolekcjonerów. Samochód został sprzedany podczas wystawy samochodów Rétromobile w Paryżu za kwotę 4 408 575 dolarów.

Ale na początku zaznaczyłem, że prócz Bugatti znaleziono dwa inne samochody. Były to Jaguar E-type oraz Aston Martin (niekreślony model). Co się z nimi stało? Jaguar nie miał szczęścia. Ze względu na mocno posuniętą korozję nadwozia i skorodowanie silnika (miał wykręcone świece) pojazd musiał być zezłomowany. Natomiast Aston Martin przetrwał próbę czasu bardzo dobrze i został sprzedany na jednej z aukcji. O cenie jak i o modelu nic nie wiadomo, rodzina chciała zachować to w tajemnicy.

I tak oto samochód, który spędził 48 lat w garażu, został w końcu odnaleziony i przyniósł spadkobiercy małą fortunę. Kto wie, może i Ty masz takiego wujka z podobnym garażem z wypasionymi furami? Tego Ci życzę!

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
384
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Największe obciachy – Oto w jakim pomieszczeniu ZUS każe przebierać się i jeść posiłki swoim pracownicom w Zgierzu
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Kierowca tej ciężarówki nie będzie miał trudnego życia
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu 15 najbrzydszych samochodów według TopCars
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Wyśmiejcie moją brykę, czyli roast samochodów
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Najdziksze newsy tygodnia – podtruwała ciężarną koleżankę z pracy, żeby nie musieć wykonywać jej obowiązków
Przejdź do artykułu Dlaczego nowe samochody są składowane na placach, zamiast trafić do klientów?

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą