Ciekawostki ze świata seksu, których nie poznasz w szkole
Brzeziu
·
4 listopada 2019
141 177
371
81
Przedmiot zwany "wychowaniem do życia w rodzinie" wiele osób pamięta jako wstydliwą traumę i zajęcia, które trzeba było odbębnić i szybko zapomnieć. Dość powiedzieć, że nabywana tam wiedza bywa równie mało aktualna, jak niezbyt pomocna. Postanowiliśmy trochę pomóc w edukacji seksualnej!
Perełki znalezione w sklepach z używanymi przedmiotami VII - Mąż przyniósł do domu popielniczkę...
Wśród dzisiejszych rupieci i dziwactw wszelakiej maści m.in. zaskoczony Szatan z kokosa, piersiówka dla prawdziwego faceta, ośmiornica pożerająca twarz oraz wypchany kojot za prawie 4 tys. dolarów.
Dziś w "Zatrzymanych..." między innymi niebezpieczny list z wkładką, Eminema oczu kąpiel i polski akcent w rozmiarze XXL. Zapraszamy!
„Wkrótce po atakach terrorystycznych z 11 września w amerykańskiej poczcie zaczęły pojawiać się listy opatrzone wąglikiem (anthrax). Pięciu Amerykanów zmarło, a 17 zachorowało w wyniku najgorszych ataków biologicznych w historii USA. Późniejsze dochodzenie przeprowadzone przez FBI i jego partnerów - o kryptonimie „Amerithrax” - było jednym z największych i najbardziej złożonych w historii organów ścigania”. (FBI)
Napis przyczepiony do czapki głosi: „Okaleczony przez bezprawie, bezrobotny, bezdomny, pozbawiony praw obywatelskich mieszkaniec Kijowa, mieszkam u bram prokuratury ZSRR”.
Bracia Tolek i Wiktor Iwanowscy (w środku i po prawej) przed II wojną światową. Zdjęcie z archiwum wnuka Tolka Iwanowskiego, Michała, który obecnie mieszka w Cardiff (Walia).
18 lipca 1944 r. polscy partyzanci Tolek i Wiktor Iwanowski zostali aresztowani podczas wyzwalania Litwy przez Armię Czerwoną i rozbrajania partyzantów wileńskich. Poddali się Armii Czerwonej dobrowolnie - w zamian za obietnicę dołączenia ich do polskiego oddziału, ale zamiast tego zostali przekazani NKWD i wysłani najpierw do obozu jenieckiego w Miednikach, a następnie pod Kaługę.
15 sierpnia 1945 r. bracia uciekli z obozu i po ponad trzech miesiącach tułaczki dotarli z pomocą własnoręcznie wykonanego kompasu, najpierw do Homla, następnie do Wilna i Warszawy, by w końcu połączyć się z rodziną we Wrocławiu. Wiele lat później Wiktor szczegółowo opisał tę podróż w swoich wspomnieniach.
Fotograf Michał Iwanowski postanowił powtórzyć trasę dziadka Tolka i jego brata. Wyjął z rodzinnego archiwum mapę, na której bracia zaznaczali swoją drogę, wziął z sobą także kompas, namiot i poczynił małe zapasy (bracia uciekli z zapałkami, tytoniem, solą, sucharami i kilkoma puszkami konserw).
Michał pieszo z Kaługi ruszył w drogę i przeszedł 2200 km. Wnuk partyzanta odkrył, że teren niewiele się zmienił - niektóre fragmenty wspomnień opisują go z fotograficzną dokładnością. Na przykład most kolejowy, na którym bracia natknęli się na wartowników, którzy postrzelili Tolka w ramię, Michał rozpoznał bez porównywania z mapą.
Po drodze Michał prawie nie spotykał się z ludźmi - musiał jedynie komunikować się z nimi w wiejskich sklepach, gdzie uzupełniał artykuły spożywcze. Na Białorusi dwukrotnie trafiał na policjantów, którzy długo sprawdzali dokumenty i przesłuchiwali go, nie rozumiejąc celu jego wyprawy. Michał dotarł do Wrocławia w osiem tygodni - prawie dwa razy szybciej niż jego dziadek i brat.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą