Szukaj Pokaż menu

Wymyślamy dymek! - Co myślał Endriu?

37 690   475  
Wiemy, że nie kopie się leżącego, i będziemy zawsze pamiętali wcześniejsze sukcesy Endriu, no ale 53 SEKUNDY?!
I dlatego dzisiaj wymyślamy jakież to myśli chodziły mu po głowie w tej 53 sekundzie walki:

Zobacz poprzednie dymki!

Do dzieła! Po prostu wczuj się w sytuację i postaraj się rozbawić innych wymyślając oryginalną i zabawną treść dymka! 

Ciężka dola serwisanta XVI

32 761  
8   26  
Tutaj nie klikaj bo popsujesz...Witka! Dziś dzięki naszym Bojownikom dowiecie się: jak się restartuje kompy w ZUSie, kładzie i stawia serwery oraz co zrobić gdy komputer plumka.

Było to gdzieś około roku 1995... ery komputerów klasy 386 i 486, kiedy to 486DX480 z dyskiem 80MB i 16 MB RAMU to był tak zwany full wypas. Działo się to na kursach w pewnej ze szkół posiadających pracownię informatyczną. Kurs był dla pracownic banku czy poczty - chodziło o elementarny kurs typu co to DOS, Norton Commander, plik, katalog i do czego jest dyskietka.
Pewnego razu okazało się że pewna pani nie potrafi wyjąć dyskietki i pyta się prowadzącego:
- A co zrobić żeby ta dyskietka wyszła?
Na co prowadzący:

Andrzej Gołota - prawie jak mistrz

31 209  
2   24  
Kliknij i zobacz powiększenie!Czekaliśmy czwarty raz - kolejna nieprzespana noc z galą światowego boksu, w której to nasz rodak miał grać pierwsze skrzypce.

Przepraszam, wkradł się błąd - było ich dwóch. Pierwszy - wielka niewiadoma - mało kto z nas miał okazję widzieć jegomościa z gór w akcji, drugi - żywa legenda o wspaniałej, ubarwionej karczmianymi bójkami, przeszłości, z pięknymi zresztą perspektywami na sportową, niedaleką (lata robią swoje, a młodzikiem nasz bohater nie jest) przyszłość. Chyba nikt nie bał się o kolejne uderzenia poniżej pasa, nikt też nie spodziewał się by Andrzej uciekał, jak za dawnych lat, w popłochu z ringu.

Najpierw, na rozgrzewczkę, zobaczyliśmy nową, wschodzącą gwiazdę polskiego boksu - nie był to może wirtuoz ringu, nie dał nam koncertu na drogich, perfekcyjnie wystruganych skrzypcach - miał mały, chudy flecik, ale mimo to nie spalił się i wykorzystał swoją szansę - dał radę innemu białemu łobuzowi i chwała mu za to. Pierwszy pas w naszych rękach, ale to dopiero początek - pomyślał pewnie każdy naiwny Polak, a takich przed telewizorami nie brakowało.

Nie ma co, emocje rosły, otwieraliśmy kolejne butelki z chmielowym napojem i w radości oczekiwaliśmy na dalszy rozwój sytuacji. Obejrzeliśmy na dokładkę jeszcze jeden ciekawy pojedynek, w którym na rękawice zmierzyło się dwóch, nieproporcjonalnych względem siebie, bokserów rodem z Kotliny Kongo. Ciekawie było, bo i lekcje obcowania z ringowymi deskami są najczęściej ciekawe - tym bardziej, że w podobnych akcjach wyobrażaliśmy sobie walczącego Andrzeja i wcale, jak się okazało, się nie pomyliliśmy.



Nie można też nie wspomnieć o chronicznym wzbudzaniu w nas entuzjazmu - przecież co chwilę podgrzewani byliśmy przez komentatorów opiniami, iż dla Andrzeja to będzie krótka przeprawa. Po obejrzeniu walki trudno się nie zgodzić. Świat zamarł na 53 sekundy - tak, przez tyle czasu oglądaliśmy naszego najlepszego boksera w ’akcji’ i to całkiem nieprzeciętnej - nie wiem, czy szablonowy facet w jego wieku byłby w stanie trzy razy położyć się na ziemi i wstać w tak krótkim czasie, a tu Andrzej pozwolił swojemu koledze keszcze okładać się pięściami w czasie wykonywania tej trudnej czynności. Mało tego - Andrew robił na to wszystko fikuśne, gimnastyczne kołyski i tańczył z linami! Nie dziwię się wcale ludziom, którzy zapłacili 300$ by zobaczyć w ’Czikago’ ten wspaniały wyczyn, bo było warto.

Jak jednak, w miarę obiektywnie, ocenić całościowo przebieg tego szalonego wydarzenia sportowego? Internet stwarza taką śmieszną możliwość, że można się bardzo szybko komunikować z ludkami na całym świecie. No to sobie myślę, że źle nie zrobiłem, rozmawiając z wiernym kibicem Andrzeja, mieszkającym w amerykańskiej dzielnicy sexu i ekstrawagancji, co się Jackowem zowie. Powiedział mi, że on, podobnie jak wszyscy inni separatyści polscy, którzy odwiedzili tego pięknego dnia znaną ’czikagowską’ halę, był dumny z Andrzeja, a szczególnie z tego, że w tak stresującej sytuacji potrafił on energicznie wymachiwać nogami w geście zwycięstwa. Muszę przyznać, że sam jestem pełen podziwu wobec takiego zachowania naszego boksera.

Tyle na temat uczestników zajścia. Ja natomiast osobiście zastanawiam się, jak wiele dobroci tkwi w naszym zawodniku. Mało tego, że stworzył wspaniały show - dodatkowo pozwolił przecież zatrzymać pas mistrzowski zrozpaczonemu Lamonowi. Wielki człowiek i wielki gentleman. Ostatecznie jednak myślę, że Andrzej powinien porzucić wszelkie sentymenty i zmierzyć się ze swym ostatnim przeciwnikiem jeszcze raz, aby nie było już żadnych wątpliwości, że to Andrew jest lepszy, bo przecież jak zawsze internetowi złośnicy czepiają się szczegółów i krytykują wielkiego Polaka. Podobno tym razem byli na tyle uparci, że udało im się przeanalizować walkę i odnaleźć, w liczonej na setki kilometrów, taśmie magnetycznej z zapisem walki pewne niedociągnięcia w obronie Andrzeja. Ja tam osobiście tego wcale nie widziałem, bo po browarze z miejscowości Żywiec bardzo mocno mnie przycisnęło, a jak wróciłem to było już po zawodach i musiałem czekać aż do 17.00 na relację w Teleexpressie.
 


2
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Ciężka dola serwisanta XVI
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu R jak Rasiak Wood-Chart TOP 30
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu O tym jak Amica we Francji boje toczyła
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu R jak Rasiak vol. II
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu 10 sposobów jak nie dostać wymarzonej pracy
Przejdź do artykułu Był sobie stadion Polonii

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą