Dzisiaj głównie o tym, jak bardzo indywidualną kwestią jest postrzeganie rzeczywistości.
#1. Efekt wglądu
Opisany w 1987 roku przez Franka White’a „overview effect” jest jednym z najrzadszych fenomenów dotyczących ludzkiego umysłu. Wszystko przez to, że grupa, która mogłaby go doświadczyć, jest wyjątkowo ograniczona – do astronautów, którzy mieli sposobność, by popatrzeć na Ziemię z góry. Jak stwierdził White, możliwość objęcia wzrokiem dużej części planety zupełnie zmienia postrzeganie. Człowiek, który tego doświadczył, zachowuje się inaczej – nabiera perspektywy (dosłownie i w przenośni). Staje się bardziej świadomy i uważny, odczuwa większy związek ze środowiskiem i drugim człowiekiem. Podróż w kosmos naprawdę zmienia człowieka.
#2. Paradoks hazardzisty
Jakie jest prawdopodobieństwo, że po trzech reszkach wypadnie czwarta? Oczywiście takie samo, jak na początku, czyli 1/2. I w tym zdaniu nie zgadza się tylko jedno – słowo „oczywiście”. Większość osób i tak, i tak wyjdzie z założenia, że „niemożliwe, żeby znowu wypadła reszka” i postawi majątek na orła. Podobnie jest z testami wielokrotnego wyboru. Po trzech odpowiedziach „A” większość osób nie zaznaczy kolejnej takiej samej, choćby z treści zadania wszystko na to wskazywało. Iluzja grupowania sprowadza się do tego, by w losowych sytuacjach doszukiwać się wzorów i na ich podstawie błędnie oceniać prawdopodobieństwo.
#3. Efekt Tetrisa
Nałogowy gracz w Tetrisa, jeśli tylko poświęca grze wystarczająco dużo uwagi, prędzej czy później zacznie zastanawiać się, jak inne elementy – budynki na ulicy, samochody w korku, przedmioty w szafce – można by zestawić ze sobą, tak by ich dolne części wypełniły poziomą linię i zniknęły z planszy. Efekt Tetrisa nie dotyczy oczywiście wyłącznie graczy. Występuje u osób zajmujących się najróżniejszymi zadaniami. Intensywne skupienie na jednym zadaniu powoduje, że z czasem to samo zadanie zaczyna się dostrzegać wszędzie wokół.
#4. Efekt Dunninga–Krugera
Rzetelne ocenianie własnych możliwości jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, które dotyczą nie tylko życia zawodowego, ale też zwykłego, codziennego. Jest to również rzecz, którą zazwyczaj robimy źle. Niezależnie od tego, czy jesteśmy ekspertami czy totalnymi laikami w danej dziedzinie, bardzo prawdopodobne, że popełnimy błąd w ocenie swoich możliwości. Ale wcale nie taki, jak można by oczekiwać. Eksperci w danej dziedzinie zwykle nie doceniają swoich umiejętności, podczas gdy laicy zwykle je zawyżają*. Zjawisko to nosi nazwę efektu Dunninga–Krugera.
* Innymi słowy: im większy głąb, tym wyższe ma o sobie mniemanie.
#5. Próżniactwo społeczne
Umiejętność pracy w grupie – powtarzają jak mantrę wykładowcy, szkoleniowcy, a potem rekruterzy, opracowujący ogłoszenia o pracę. Praca zespołowa stała się wartością samą w sobie, mimo że w rzeczywistości przynosi gorsze rezultaty. Odpowiedzialne za to jest zjawisko nazywane próżniactwem społecznym.
Opisuje ono sytuację, w której jednostki wkładają mniej wysiłku w zadanie, pracując w grupie, niż gdyby miały pracować samodzielnie. Jak duża jest różnica w wydajności osoby, zależy od wielu czynników. W eksperymencie dotyczącym przeciągania liny (poddawany badaniu miał zawiązane oczy, w jednym przypadku powiedziano mu, że ciągnie samemu, w drugim – że stanowi część 3–osobowego zespołu) różnica we wkładanym wysiłku sięgnęła niemal 20%.
#6. Efekt Ikea
Jak sprawić, by człowiek był zadowolony nawet z największego barachła? W banalny sposób – wystarczy kazać samemu mu je zmontować. Efekt Ikea opisuje sytuację, w której człowiek przypisuje zawyżoną wartość przedmiotowi, do którego budowy sam się przyczynił – niezależnie zresztą od końcowych efektów pracy.
Dotyczy to więc tanich mebli do samodzielnego złożenia, roślin wyhodowanych od zera czy np. domów. Sprzedający często przekonani są o szczególnej, zwielokrotnionej wartości rzeczy, które wykonali własnoręcznie, choćby nawet efekty pozostawiały wiele do życzenia.
#7. Fiksacja funkcjonalna
Ta akurat przypadłość raczej nie będzie powszechna w Polsce. Mamy bowiem bardzo wygodną umiejętność wykorzystywania wszystkiego do wszystkiego – wałek do ciasta z butelki po oliwie, pasek klinowy z rajstop, przejściówka do gniazdka z widelca… Tymczasem na świecie nie brakuje ludzi z tzw. fiksacją funkcjonalną.
Ci nieszczęśnicy nie są w stanie wykorzystać żadnego przedmiotu inaczej niż w zgodzie z ich jasno określonym przeznaczeniem. Nie zrobią z drzwi stołu, nie podważą nożem pokrywki, nie użyją dywanu do wyniesienia zwłok… bo nie do tego te wszystkie przedmioty zostały stworzone. Mokry sen sprzedawców, koszmar MacGyvera.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą