Długie mosty - takie jak 5-milowy Mackinac Bridge w Michigan - bywają dla kierowców przeszkodą nie do pokonania. Odzywają się lęki, które zupełnie poważnie uniemożliwiają im przejechanie przez most. Z myślą o takich właśnie kierowcach m.in. przy Mackinac Bridge pojawiły się „załogi” oferujące pomoc. Pracownik służby może na życzenie kierowcy wsiąść za kierownicę i przejechać bezpiecznie na drugą stronę mostu, podczas gdy kierowca „spokojnie panikuje” na tylnym siedzeniu.

#2.

By się rzucić z mostu, no i… dać się złowić - parafrazując Elektryczne Gitary. Dla „miłośników” tego rodzaju fatalistycznych atrakcji pod mostem Golden Gate w San Francisco rozpięto wielką siatkę bezpieczeństwa. Jej wysoki koszt - 130 tys. dolarów - tylko z początku budził kontrowersje. Wszelkie obiekcje zniknęły, gdy zatrzymali się na niej pierwsi niedoszli samobójcy. Do dzisiaj było ich już kilkudziesięciu. Utworzyli nawet żartobliwy klub „W pół drogi do piekła”.

#3.

Rzucanie się z mostu to popularna rozrywka w wielu miejscach świata. W Korei Południowej ponurą sławą okrył się most Mapo, a problem zrobił się na tyle poważny, że postanowiono działać. Przemianowano most na „Most Życia”, ozdobiono przyjaźnie wyglądającymi rzeźbami i wypisano na nim motywujące afirmacje. W rok od wprowadzenia zmian liczba samobójców na Mapo… wzrosła sześciokrotnie.

#4.

Amazonka jest jedną z bardzo nielicznych dużych rzek, na której nie ma ani jednego mostu (takiego, który pokonywałby całą jej szerokość). Nie jest to kwestia szerokości Amazonki czy niesprzyjających warunków, a zwyczajnie braku potrzeby. Mało dróg i mało miast w dżungli amazońskiej sprawia, że cały ruch na drugą stronę rzeki może zostać obsłużony przez promy i nie ma potrzeby rozpoczynać kosztownej budowy.

#5.

Albert Gunton, pewien londyński kierowca autobusu miejskiego, pokonując za którymś razem w 1952 r. most Tower, zdał sobie sprawę, że coś jest nie do końca tak, jak powinno. Most mianowicie zaczął się podnosić - z autobusem wciąż na jezdni. Niewiele myśląc, Gunton zrobił to, co zrobiłby każdy, kto grał kiedykolwiek w Midtown Madness - wcisnął gaz do podłogi i przeskoczył nad powiększającą się przepaścią. Za swoją odwagę otrzymał… 10 funtów nagrody.

#6.

Niekiedy mosty buduje się z całkiem zaskakujących materiałów - na przykład z korzeni żywych drzew. Nie jest to szybka ani tym bardziej powszechna metoda, niemniej jednak takie mosty potrafią przetrwać setki lat. Mało tego, umacniają się z każdym kolejnym rokiem. Najdłuższy żywy most ma ponad 50 metrów i znajduje się w Indiach. Inne mosty z korzeni drzew znajdują się w m.in. w Indonezji.

#7.

Most Verrazano-Narrows, dwupoziomowy most wiszący znajdujący się pomiędzy dwiema nowojorskimi dzielnicami Staten Island i Brooklynem, aż do 1981 roku był najdłuższym wiszącym mostem na świecie. Jego podpory są na tyle wysokie i postawione na tyle daleko od siebie, że - choć stoją idealnie pionowo - ich górne części są od siebie oddalone o dwa cale więcej niż podstawy.

#8.

Budowa mostu, zaczynając z dwóch stron jednocześnie, jest może wygodna, ale dość ryzykowna. Łatwo tu o widowiskową wpadkę. Taką zaliczyli w 2013 roku inżynierowie odpowiedzialni za budowę mostu nad Renem, łączącego niemiecki i szwajcarski Laufenburg. Kiedy obie części mostu spotkały się pośrodku, okazało się, że różni je… 54 cm wysokości. Wszystko przez to, że Niemcy liczą wysokość od poziomu Morza Północnego, Szwajcarzy natomiast - od Morza Śródziemnego. Różni je 27 centymetrów, a ktoś w biurze projektowym zamiast różnicę zniwelować, to ją podwoił.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8