Nawet w kiblu jest mniej bakterii.
Jeśli kiedykolwiek będąc w restauracji jadłeś zupę i odkryłeś w niej włos albo znalazłeś kilka pajęczych odwłoków w bananach z Lidla, nic się nie martw – w twojej lodówce żyje już najprawdopodobniej na tyle zaawansowana cywilizacja bakterii i zarazków, że niedługo znajdzie lek na raka albo umożliwi nam podróżowanie w czasie, o ile rzecz jasna nie zorientuje się wcześniej, że przerasta nas inteligencją i nie zrobi z nas swoich niewolników. Mając to na względzie, możesz działać, ponieważ jeszcze nie jest za późno, by ocalić ludzkość przed superinteligentnymi bakteriami. A przynajmniej posprzątaj trochę w lodówce, która zgodnie z badaniami naukowców z amerykańskiego Drexel University
stanowi największe siedlisko bakterii w twojej kuchni. Czego tam nie ma… Zupełnie jakby bezdomni urządzili w niej sobie bar micwę.
Badacze z Drexel University chodzili po Filadelfii i sprawdzili 100 gospodarstw domowych należących do osób z różnych środowisk, z różnymi dochodami i w różnym wieku. Badacze zbierali próbki z różnych powierzchni kuchennych, a także sprzętów oraz przedmiotów używanych w kuchni.
Lodówki wypadły najgorzej. To, co przewijało się najczęściej, to źle przechowywane surowe mięso. Mieszkańcy 97% gospodarstw, w których znajdowało się surowe mięso, przechowywali je na złej półce – powyżej produktów gotowych do spożycia. Tymczasem jest to błąd, ponieważ surowe mięso należy przechowywać na najniższej półce, bo mięso jak to mięso – czasem krwawi i wydziela inne obrzydlistwa, więc jeśli nie chcesz mieć tam scen rodem z „Predatora”, to nie przechowuj mięsa na wyższych półkach. Bezdomni z bar micwy też się na pewno ucieszą.
Również temperatura w sprawdzanych lodówkach była w 43% przypadkach zbyt wysoka, co według badaczy oznaczało więcej niż 5 stopni Celsjusza w danej lodówce. Wiadomo: im cieplej, tym jedzenie szybciej się psuje, a im szybciej się psuje, tym szybciej bakterie mogą rozwijać swoje kolonie. Oczywiście możesz zakładać, że wraz ze wzrostem populacji
staphylococcus aureus zacznie tłuc się o wpływy z
salmonellą, a
campylobacter zażąda hołdu od
listeria, ale z historii wiemy, że na tego typu zdarzenia nie ma się całkowitego wpływu, więc jeśli nie chcesz, żeby niewidoczne gołym okiem kreatury przyszły w nocy po ciebie i twoich bliskich, to ściera w rękę i do roboty.
Przy okazji rozszerz trochę strefę działań o zlew, gdzie w 15% przypadków znaleziono bakterie E.coli, wywal gąbki do mycia naczyń (64% z nich zawierało bakterie), pozbądź się też może mrówek, karaluchów, much i odchodów gryzoni, a jak ktoś spyta dlaczego pies łazi po kuchni, to powiedz, że lubisz świeżo przygotowywane jedzenie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą