Dziś o nerwowym kierowcy, szóstoklasiście, który sobie przemyśliwuje, oraz o najlepszym na świecie czujniku cofania.
PRAWIDŁOWO PODSUMOWAŁSamochodem jeżdżę przeważnie sam, a że za kierownicą nerwowy jestem, słowa powszechnie uważane za obelżywe lecą z moich ust gęsto, bo i poziom kierowców, jak wiadomo, różny. Czasami jednak przywożę syna (lat niecałe pięć) z przedszkola. Wtedy już, wiadomo, trzeba się powstrzymywać. Choć czasami, patrząc na umiejętności naszych kierowców, najzwyczajniej się nie da. Więc czasem człowiek coś tam pod nosem mruknie, modląc się potem, by syn nie usłyszał.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą